środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 2

Obudziłam się.... No właśnie. Jakim cudem? Przecież nie poszłam spać. Podniosłam głowę i zobaczyłam wczorajszy a raczej dzisiejszy szkic.Wstałam z krzesła i popatrzyłam na telefon. 8. Uff.. dobrze że mam na 9. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej strój na dzisiaj. Jak zwykle ciemne ciuchy. Miałam doła już od początku roku. Jest już czerwiec a on jeszcze nie odszedł. No nic. Włożyłam na siebie ciuchy i weszłam do kuchni. Zrobiłam jakieś śniadanie. A konkretnie płatki z mlekiem.Skończyłam i wróciłam do pokoju.Spakowałam książki i zeszyty do torby i wzięłam telefon razem ze słuchawkami, ubrałam buty i wyszłam. Moich rodziców nie było w domu więc musiałam go zamknąć na klucz.Założyłam słuchawki i ruszyłam w stronę budynku szkoły. Szłam cały czas jednym tempem słuchając Bring Me The Horizon. Ostatnio słucham tylko rapu i rocka i różnych takich. Po około 10 minutach byłam już na miejscu. Weszłam do budynku a wszystkie oczy zwrócone zostały na mnie, a następnie dziewczyny zaczęły szeptać patrząc się w moją stronę.Czułam się dziwnie. Byłam pewna że ten dzień będzie okropny. Weszłam do szatni i przebrałam buty. wychodząc z niej zobaczyłam chłopaków śmiejących się i patrzących w moja stronę.
-Ooo jak miło... Wiki przyszła.-powiedział Kuba. Taki jeden głupek z klasy.
-O co ci chodzi?-warknęłam.
-Nie no nic. A jak tam z Patrykiem? Co odpowiedział?-spytał ze śmiechem.
-O co ci chodzi?-spytałam coraz bardziej zdziwiona.
-Nie wiesz? No przecież wczoraj w nocy byliście na romantycznym spacerze po mieście. A gdy odprowadził cię pod dom wyznałaś mu miłość. I co odpowiedział?-spytał a wszyscy zaczęli się śmiać.
Gdy to powiedział serce stanęło mi w gardle. Czułam się okropnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Do oczy napłynęły mi łzy. Drzwi wejściowe otworzyły się a w nich stanął Patryk. Poparzyłam na niego z bólem w oczach, i wybiegłam ze szkoły z jeszcze większym płaczem.

**oczami Patryka
Wszedłem do szkoły a tam zobaczyłem Wiki ze łzami w oczach i śmiejących się ludzi. Popatrzyła na mnie i wybiegła z budynku.Już miałam z nią pobiec ale coś mnie zatrzymało. Podszedłem do Kuby i przywaliłem mu z pięści. Byłem na niego wściekły.
-No leć za nią.-powiedział Kuba, a ja po raz kolejny mu przywaliłem.-Ale ja mówię serio. Wiem jestem idiotą leć.-już chciałem to zrobić ale podeszła do nas dyrektorka i powiedziała żebym się do niej wstawił i to w tej chwili.
-Nie proszę panią to nie jego wina. To ja go sprowokowałem. Niech pani nie wpisuje mu nagany. To naprawdę moja wina.-powiedział Kuba, a wszystkim oczy wyszły na wierzch.
-Proszę pani bo moja mama kazała przekazać że jadę do dentysty i ze mam przyjść tylko powiedzieć a ona to usprawiedliwi.-powiedziałem lekko zdenerwowany bo ją okłamałem. Ale gdy Kuba tłumaczył się dyrze napisałem esa mamie. Mam nadzieje ze przeczyta i ze mnie nie wkopie.
-Ja zadzwonię do mamy. Zaczekaj na chwile i podaj mi do niej numer.-powiedziała a ja byłem jeszcze bardziej zdenerwowany niż przedtem. Zrobiłem co kazała mi kobieta i czekałem tuptając nogą. Przyłożyła telefon do uch i po chwili zaczęła rozmawiać.Po chwili skończyła i powiedziała.
-Twoja mama to potwierdziła. Możesz iść. Ale przepisz zeszyty.-dodała a ja odetchnąłem z ulgą.
-To do widzenia.-odpowiedziałem i wystrzeliłem z budynku jak z petardy.Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia gdzie ona może być. Martwiłem się o nią. Nie jestem pewny czy coś do niej czuje ale wiem ze jest dla mnie ważne. Nie mogłem pozwolić by przeze mnie coś jej się stało. Szukałem jej po całym mieście. w końcu wpadłem na pomysł że nie poszła w jakieś publiczne miejsce. Musiałą iść gdzieś na jakąś polanę albo w jakieś ważne dla niej miejsce. Z tego wszystkiego zacząłem przeglądać zdjęcia w fonie. Trafiłem na jedno które przykuło moja uwagę. Małe dzieci na jakiejś polanie przy małym domku. Jestem geniuszem! Przecież to Ja i Wiki!Zawsze tam chodziliśmy jak mieliśmy jakieś zmartwienie. Jak byliśmy mali byliśmy jak brat i siostra. Szybko tam pobiegłem. Wszedłem do środka i zobaczyłem ją...

**oczami Wiki
Poszłam w jedyne miejsce gdzie mogłam pomyśleć. Zawsze tam chodziłam gdy miałam problemy. W sumie to nie tylko ja. Chodził tam też Patryk. Na samą myśl o nim po raz kolejny się rozpłakałam. Wyciągałam z torby mój szkicownik i zaczęłam rysować. Narysowałam rękę. Pocięto rękę. I wtedy przypomniałam sb o jednej rzeczy którą kiedyś tu schowałam. Wyciągnęłam ją i zrobiłam pierwszą kreskę na pod ramieniu. Bolało jak cholera ale z kolejnymi cięciami już nic nie czułam. Strumień krwi spływał a kartkę. Wyglądało to tak jakby była to prawdziwa pocięta ręka. Już chciałam robić kolejną kreskę ale drewniane drzwi małej chatki otworzyły się a w nich stanął... Patryk! Byłam zdziwiona. Podbiegł do mnie i wyrzucił rzecz którą jeszcze przed chwilą trzymałam w ręce.
-Co ty robisz?! Dlaczego?!-spytał. Czy on naprawdę jest takim idiotą czy tylko udaję?
-Serio jesteś takim idiotą?! No chyba przez cb to zrobiłam durniu! Jak mogłeś?! Myślałam ze jesteś inny!-wykrzyczałam i wybiegłam zostawiając tam torbę, mój rysunek i zdezorientowanego chłopaka....


***I jest kolejny. Taki troche dziwny ale okey.. Czekam na komentarze i mam nadzieje ze się spodoba... Do nn..:***

3 komentarze:

  1. Dawaj następnego, ale nie zapomnij o tym drugim blogu bo zabije

    weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu..
    Kocham to.!! :3
    I nie jest dziwny.. Dziwne to by był gdyby wróżka nagle wskoczyła z krzaków i główną bohaterkę zaatakowała.. xD
    I czy się spodobał..?
    Spodobał.. :3
    Wciągnęło mnie twoje opowiadanie i będę je czytać do końca.. :3
    Weny..!!! :D

    OdpowiedzUsuń