**Następnego dnia
Obudził mnie dźwięk budzika. Spojrzałam na telefon. 7:00. Zwlekłam się z zaścielonego łóżka i podeszłam do szafy po ubrania na dziś. Sięgnęłam w głąb szafy i spojrzałam na rękę.
-No tak. Ku**! Trzeba to jakoś zasłonić.. O dobra wezmę sobie cienki sweterek.-jak powiedziałam tak też zrobiłam. Ubrałam sie w ciuchy i spakowałam do plecaka (bo torbę zostawiłam w chatce) książki. Nie jadłam jak co dzień śniadania. Wzięłam do plecaka jogurt i wyszłam z domu zamykając go.Włożyłam słuchawki w uszy i szlam przez miasto w stronę szkoły.Weszłam do budynku i poszłam do szatni przebrać buty. Poszłam na piętro gdzie mieliśmy mieć matematykę. Nie lubię jej no ale trzeba było być. Po 45 minutach skończył się mój koszmar. No jeszcze 6 godzin. Jakoś przeżyję przecież. Po siedmiu godzinach męczarni zeszłam do szatni i gdy miałam już z niej wychodzić ktoś złapał mnie za rękę i odwrócił w swoja stronę powodując że mój sweter zsunął się odkrywając moje rany. To był Kuba.
-Piśnij choć słowo a cię uduszę! Czego chcesz?!-spytałam z jadem.
-Czemu to zrobiłaś? Chciałem przeprosić.-powiedział z wielkimi oczami.
-Po 1. jestem dorosła i mogłam to zrobić, a po 2 zrobiłam to przez pewne osoby które są debilami. A teraz puścisz mnie?!
-Zrobiłaś to przeze mnie? Przepraszam. Bardzo Cię przepraszam to było idiotyczne. Nie wybaczę sobie tego.
-Weź się ogarnij człowieku! Wygadałeś i co z tego?! Ktoś ci to najpierw powiedział. Nie przez cb to zrobiłam. A teraz puść mnie. Nie mam ochoty z tb gadać.-powiedziałam i starałam się wyrwać z uścisku.
-Obiecaj mi że już tego nie zrobisz.-powiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam a raczej wybiegłam ze szkoły. Szłam w stronę polany. Nagle ktoś złapał mnie w talii. Już chciałam mu przywalić ale coś mnie powstrzymało. Odwróciłam się i zobaczyłam Mateusza.
-Co ty tu robisz?-spytałam brata trzymając się za rękę żeby sweter nie spadł i żeby Mati tego nie zauważył bo by mnie zabił.
-A no przejeżdżałem i pomyślałem ze wpadnę. A ty ze szkoły??
-A no tak.-powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Miałem właśnie jechać do was. Podwieźć cię??
-Miałam iść..Jasne.-miałam iść na polane po torbę ale kij. Jutro pójdę.
-To wsiadaj.-powiedział i otworzył drzwi samochodu. Nie wiem jakim cudem się tam znalazł ale to chyba nie jest ważne. Wsiadłam do środka i zapięłam pasy. Zaraz za mną po stronie kierowcy usiadł Mati.Zrobił to samo co ja przed chwilą i odpalił silnik ruszając w stronę domu. Na miejscu byliśmy szybko bo z pod szkoły na nogach idzie się ok. 10 minut a co dopiero samochodem. Wysiedliśmy z wozu i udaliśmy sie w stronę drzwi. Wyciągnęłam klucze od drzwi i przekręciłam w zamku. Weszliśmy do środka.
-Chcesz coś do picia?-spytałam brata.
-A poproszę sok.-powiedział a ja sięgnęłam po szklankę i wypełniłam ją pomarańczową cieczą. Podałam ją na stół i usiadłam przy stole.
-Nie ciepło ci w tym sweterku?-spytał a ja szybko wystrzeliłam.
-Nie no co ty!
-Co ty kombinujesz?-spytał ze złością a zarazem strachem.
-No mówię nic.
-Dawaj te ręce.-powiedział i zanim zdążyłam zabrać ręce on ściągnął sweter i zobaczył moje ręce.
-Co ty ku** robisz?! Co to ma być?! Co ci strzeliło do głowy?!-ze złością zasypywał mnie pytaniami.
-Daj mi spokój. Gówno o mnie wiesz! Nie masz pojęcia co się stało więc nie mów że to co zrobiłam było głupie.-krzyknęłam i wpadłam do pokoju trzaskając drzwiami. Zaczęłam się pakować. Parę ubrań buty i książki na kolejne dni. Mateusz cały czas się do mnie dobijał, ale wcale nie zwracałam na to uwagi. Otworzyłam okno i wyskoczyłam z niego. Pobiegłam tam gdzie zawsze siedzę gdy mi smutno. Do chatki. Wleciałam do niej i szukałam mojej odskoczni, ale nigdzie jej nie było. Tak samo jak mojej torby. Położyłam się na tapczanie i próbowałam zasnąć.
**Oczami Patryka
Ona to zrobiła przeze mnie! Jestem idiotą. Cały czas myślałem o tym wszystkim. Przed oczami miałem widok zakrwawionej ręki. Siedziałem w pokoju i spojrzałem na jej torbę. Chwyciłem ja i wyleciałem z domu zabierając ze sobą telefon i mówiąc że wychodzę. Pobiegłem do jej domu. Zadzwoniłem. Nikt nie otwierał. Powtórzyłem swoją czynność. Już miałem zadzwonić jeszcze raz ale jakiś facet otworzył drzwi.
-Cześć, jest Wiki?
-Cześć. Sam nie wiem. A kim jesteś?-spytał wysoki chłopak.
-Jestem Patryk. Znajomy Wiki. Ale jak to nie wiesz.
-Aha okey. Nie mogę się dostać do jej pokoju.
-Wiem gdzie jest. Idź zobacz czy okno jest otwarte. Wiem gdzie może być.-powiedziałem i poleciałem na polane. Wleciałem do chatki i zobaczyłem śpiącą Wiktorię. Uśmiechnąłem się, podszedłem i ukucnąłem przy niej.przejechałem dłonią po jej ramieniu a ona sie obudziła.
-Co ty tu robisz! Odejdź stąd!-zaczęła krzyczeć i przesuwać się wgłąb łóżka. Dopiero wtedy zauważyłem ze była w samym t-shircie i majtkach.
-Spokojnie. Chciałem porozmawiać i oddać to co twoje.
-Zostaw mnie. Jesteś dla mnie nikim! Myślałam ze jesteś inny myliłam się! I chyba wiesz co przez sb zrobiłam? Nie? To zobacz.-powiedziałam i pokazałam mu strasznie zranione ręce.
-Przepraszam. Nie przestań. Zabierz je.-ten widok mnie obrzydzał. Nie tylko mnie.Ją też. I to bardzo. Widziałem to.
-Tak teraz przestań. To ja powinnam powiedzieć "przestań"! To nie ja wygadałam w kim się zakochałeś! Ale to ja cierpiałam! Myślałam ze jesteś inny! Myliłam się! Jesteś taką samą szuja jak wszyscy! A teraz wy...-nie skończyła bo przysunąłem się do niej i złączyłem nasze usta w pocałunku.....
**Jest następny.. Znowu długo nie dodwałąm..:/ Chyba sie nie obrazicie..:D Do następnego....;)
TY CHANESZÓWKO JEDNA , JAK ONI NIE BĘDĄ RAZEM TO CI NAKOPIE TO PO PIERWSZE. Po DRUGIE MAM JUTRO WIDZIEĆ ROZDZIAŁ . PO TRZECIE Świetny ♥
OdpowiedzUsuńJA SIĘ OBRAŻE JAK DŁUGO NIE DODASZ :( Ale serio świetne no ♥ /WIESZ KTO ;D