wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 1

Siema siema.. Mam na imię Wiktoria. Jestem nastolatką mieszkającą w Polsce. Za niedługo mam urodziny i w końcu się stąd wyrwę. Nie żeby było mi źle. Moja rodzina jest super. Brat już w sumie nie mieszka z nami bo ma żonę ale świetnie dogaduję się z rodzicami. Ale ci ludzie którzy mnie otaczają są beznadziejni. Ja wiem ze jestem gruba i brzydka i sama sb to mówię bo mam lustro i to widzę no ale czy inni muszą mi jeszcze bardziej dowalać?! To przykre. Przykre jest to że wszyscy patrzą na wygląd a nie charakter.I jeszcze ten Patryk. Cały czas jest w mojej głowie. Szkoda ze nie odwzajemnia mojego uczucia. No dobra nie ważne. Wrócę do tych durnych lekcji. Polski.W sumie lubię. Trzeba jakieś opowiadanie napisać. Lubie to bo jak byłam młodsza pisałam opowiadania nawet piosenki sie czasem zdarzały. No ale to było dawno. Boję się ze już nie umiem tak pisać, ale spróbuje. Po 1,5 h skończyłam. Zamknęłam książki i udałam się do kuchni po coś do picia. Po drodze zgarnęłam telefon z półki i wyszłam z pokoju. Zabrałam sok i chciałam wejść do pokoju założyć słuchawki na uszy, wziąć ołówek, papier i wszystkie marzenia wylać na białą kartkę. Jednak moje rozmyślenia przerwał czyiś głos.-Wiki!-ktoś krzyknął a ja powoli się odwróciłam i zobaczyłam mojego brata.
-Mateusz!-krzyknęłam i podbiegłam do niego rzucając się mu na szyję.
-Są rodzice?-spytał gdy już mnie puścił.
-Nie nie ma. A co cię do nas sprowadza?
-Mamy informację dla nich i dla ciebie. A nie wiesz kiedy będą??
-Aa.. Hej Nati. No powinni być za jakieś 15 minut.
-Okey to poczekamy.
-Tak jasne. Siadajcie. Chcecie coś do picia??
-Dzięki. Herbatę.
-Okey. Już robię. A co tam u was? Jak się wiedzie?
-No dobrze i to bardzo. A jak tam w szkole i ogólnie?
-A no dobrze nawet. Już niedługo. I wakacje.
-I nie tylko. O chyba idę.-zaparzyłam herbatę a do domu weszli rodzice.
-Cześć mamo.-powiedział mój brat i się uśmiechnął. Za nią wszedł tata i zrobili zbiorowego przytulasa.
-Co cię do nas sprowadza?-spytała mama.
-No właśnie bo chcieliśmy wam coś oznajmić.-powiedział i chwycił Natalkę za rękę.-Będziecie dziadkami.-powiedział a mi szczęka opadła i przez niego rozlałam herbatę.
-Naprawdę?-wypaliła mama i zaczęła ich ściskać a ja musiałam sprzątać.-Który to miesiąc? Znacie już płeć dziecka?
-Mamo spokojnie. Jeszcze nic nie wiadomo. To dopiero 2 miesiąc.-powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
-O jejku ale się cieszę! Michał słyszałeś to?-zwróciła się do mojego taty. Nie wiem co w tym takiego fajnego. Mały bachor. Podałam im herbatę i prychnęłam tylko.
-Gratulacje.-i udałam się do pokoju.Walnęłam na łóżko i założyłam słuchawki zamykając oczy. Mój spokój nie trwał długo, bo po chwili do mojego pokoju wszedł Mati.
-Czego chcesz?-warknęłam.
-Co się stało? Nie cieszysz sie?-spytał chyba trochę smutny.
-Jezu nic! No po prostu nie mam ochoty cieszyć się z wami. Przepraszam jeśli zrobiłam ci przykrość. Źle się czuję i tyle. Pogratuluj Nati. A teraz przepraszam ale jestem zmęczona.-powiedziałam i założyłam słuchawki. Jednak on z powrotem je ściągnął i powiedział.
-Widzę ze nie jest okey, ale wiem że i tak i tak mi nie powiesz. Jak będziesz chciała pogadać to wiesz gdzie mnie szukać.-powiedział i wyszedł z pokoju. Ja założyłam słuchawki i poszłam spać. Po jakimś czasie wstałam i spojrzałam na telefon. Była 21:30. Spałam 5h. Nie m iałam na nic ochoty. Wiedziałam zę rodzice już śpią. Wzięłam słuchawki, telefon i ubrałam buty i jakąś bluze. wyszłam z domu na spacer. Szłam ulicą i gapiłam się w gwiazdy albo w księżyc. Chodziam tak długo. Nie wiem nawet ile.Postanowiłam iść do domu. Przechodziłam obok jego domu. Szybko odwróciłam wzrok i spóściłam głowę na dół. Szłam dalej. Nagle się z kimś zderzyłam.
-Jak chodzisz?-spytał jakiś chłopak.
-Jezu no przepraszam..Patryk? Co ty tu robisz?-spytałam zdziwiona a serce zaczęłao bić jeszcze mocniej.
-Wiki.. Cześć... Nie mogłem spać i postanowiłem iść na spacer a ty??
-Obudziłam się i musiałam się przejść i pomyśleć.
-Nad czym? W sumie to nie powinienem pytać. Idziesz do domu??
-Tak.
-Odprowadzę cię. Mogę?
-Jasne.-powiedziałąm i ruszyliśmy w stronę wyznaczonego celu. Gdy dotarliśmy pod mój dom powiedziałąm.
-Dzięki. Musze iść.
-Ja w sumie też. Do jutra.A raczej do rana.-no tak już było po północy.
-Patryk..-zawachałam się a onj zapytał.
-Tak?
-Kocham Cię.-dodałam i uciekłam do domu zostawiając go w dziwieniu. Wpadłam, ale cicho do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżku. Prubowałam nie myśleć o tym co się przed chwilą stało ale mi to nie wychodziło. Trudno najwyżej jutro będe trupem. Wzięłam katrtkę i oówke. Wszystko wylałam na papier.




***Drugi blog pierwszy rozdział. Narazie nie ma nic konkretnego, ale cierpliwości.
Mam nadzieje ze będą komentarze. Jesli jakies uwagi to tez pisać.. Do nn..<33

P.S przy każdym rozdziale będa dodawane moje rysunki. Jeśli się zgadzacie piszcie w komentarzach.



3 komentarze:

  1. Ten blog jest lepszy niż tamten :D Będzie z Patrykiem czy ten tylko ją wyśmieje? napisz szybko kolejny weny i do NN :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny ! Poproszę nastęony ! :* WENY WENY WENY ! :) / Ż

    OdpowiedzUsuń