środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 3.

**Następnego dnia
Obudził mnie dźwięk budzika. Spojrzałam na telefon. 7:00. Zwlekłam się z zaścielonego łóżka i podeszłam do szafy po ubrania na dziś. Sięgnęłam w głąb szafy i spojrzałam na rękę.
-No tak. Ku**! Trzeba to jakoś zasłonić.. O dobra wezmę sobie cienki sweterek.-jak powiedziałam tak też zrobiłam. Ubrałam sie w ciuchy i spakowałam do plecaka (bo torbę zostawiłam w chatce) książki. Nie jadłam jak co dzień śniadania. Wzięłam do plecaka jogurt i wyszłam z domu zamykając go.Włożyłam słuchawki w uszy i szlam przez miasto w stronę szkoły.Weszłam do budynku i poszłam do szatni przebrać buty. Poszłam na piętro gdzie mieliśmy mieć matematykę. Nie lubię jej no ale trzeba było być. Po 45 minutach skończył się mój koszmar. No jeszcze 6 godzin. Jakoś przeżyję przecież. Po siedmiu godzinach męczarni zeszłam do szatni i gdy miałam już z niej wychodzić ktoś złapał mnie za rękę i odwrócił w swoja stronę powodując że mój sweter zsunął się odkrywając moje rany. To był Kuba.
-Piśnij choć słowo a cię uduszę! Czego chcesz?!-spytałam z jadem.
-Czemu to zrobiłaś? Chciałem przeprosić.-powiedział z wielkimi oczami.
-Po 1. jestem dorosła i mogłam to zrobić, a po 2  zrobiłam to przez pewne osoby które są debilami. A teraz puścisz mnie?!
-Zrobiłaś to przeze mnie? Przepraszam. Bardzo Cię przepraszam to było idiotyczne. Nie wybaczę sobie tego.
-Weź się ogarnij człowieku! Wygadałeś i co z tego?! Ktoś ci to najpierw powiedział. Nie przez cb to zrobiłam. A teraz puść mnie. Nie mam ochoty z tb gadać.-powiedziałam i starałam się wyrwać z uścisku.
-Obiecaj mi że już tego nie zrobisz.-powiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam  a raczej wybiegłam ze szkoły. Szłam w stronę polany. Nagle ktoś złapał mnie w talii. Już chciałam mu przywalić ale coś mnie powstrzymało. Odwróciłam się i zobaczyłam Mateusza.
-Co ty tu robisz?-spytałam brata trzymając się za rękę żeby sweter nie spadł i żeby Mati tego nie zauważył bo by mnie zabił.
-A no przejeżdżałem i pomyślałem ze wpadnę. A ty ze szkoły??
-A no tak.-powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Miałem właśnie jechać do was. Podwieźć cię??
-Miałam iść..Jasne.-miałam iść na polane po torbę ale kij. Jutro pójdę.
-To wsiadaj.-powiedział i otworzył drzwi samochodu. Nie wiem jakim cudem się tam znalazł ale to chyba nie jest ważne. Wsiadłam do środka i zapięłam pasy. Zaraz za mną po stronie kierowcy usiadł Mati.Zrobił to samo co ja przed chwilą i odpalił silnik ruszając w stronę domu. Na miejscu byliśmy szybko bo z pod szkoły na nogach idzie się ok. 10 minut a co dopiero samochodem. Wysiedliśmy z wozu i udaliśmy sie w stronę drzwi. Wyciągnęłam klucze od drzwi i przekręciłam w zamku. Weszliśmy do środka.
-Chcesz coś do picia?-spytałam brata.
-A poproszę sok.-powiedział a ja sięgnęłam po szklankę i wypełniłam ją pomarańczową cieczą. Podałam ją na stół i usiadłam przy stole.
-Nie ciepło ci w tym sweterku?-spytał a ja szybko wystrzeliłam.
-Nie no co ty!
-Co ty kombinujesz?-spytał ze złością a zarazem strachem.
-No mówię nic.
-Dawaj te ręce.-powiedział i zanim zdążyłam zabrać ręce on ściągnął sweter i zobaczył moje ręce.
-Co ty ku** robisz?! Co to ma być?! Co ci strzeliło do głowy?!-ze złością zasypywał mnie pytaniami.
-Daj mi spokój. Gówno o mnie wiesz! Nie masz pojęcia co się stało więc nie mów że to co zrobiłam było głupie.-krzyknęłam i wpadłam do pokoju trzaskając drzwiami. Zaczęłam się pakować. Parę ubrań buty i książki na kolejne dni. Mateusz cały czas się do mnie dobijał, ale wcale nie zwracałam na to uwagi. Otworzyłam okno i wyskoczyłam z niego. Pobiegłam tam gdzie zawsze siedzę gdy mi smutno. Do chatki. Wleciałam do niej i szukałam mojej odskoczni, ale nigdzie jej nie było. Tak samo jak mojej torby. Położyłam się na tapczanie i próbowałam zasnąć.

**Oczami Patryka
Ona to zrobiła przeze mnie! Jestem idiotą. Cały czas myślałem o tym wszystkim. Przed oczami miałem widok zakrwawionej ręki. Siedziałem w pokoju i spojrzałem na jej torbę. Chwyciłem ja i wyleciałem z domu zabierając ze sobą telefon i mówiąc że wychodzę. Pobiegłem do jej domu. Zadzwoniłem. Nikt nie otwierał. Powtórzyłem swoją czynność. Już miałem zadzwonić jeszcze raz ale jakiś facet otworzył drzwi.
-Cześć, jest Wiki?
-Cześć. Sam nie wiem. A kim jesteś?-spytał wysoki chłopak.
-Jestem Patryk. Znajomy Wiki. Ale jak to nie wiesz.
-Aha okey. Nie mogę się dostać do jej pokoju.
-Wiem gdzie jest. Idź zobacz czy okno jest otwarte. Wiem gdzie może być.-powiedziałem i poleciałem na polane. Wleciałem do chatki i zobaczyłem śpiącą Wiktorię. Uśmiechnąłem się, podszedłem i ukucnąłem przy niej.przejechałem dłonią po jej ramieniu a ona sie obudziła.
-Co ty tu robisz! Odejdź stąd!-zaczęła krzyczeć i przesuwać się wgłąb łóżka. Dopiero wtedy zauważyłem ze była w samym t-shircie i majtkach.
-Spokojnie. Chciałem porozmawiać i oddać to co twoje.
-Zostaw mnie. Jesteś dla mnie nikim! Myślałam ze jesteś inny myliłam się! I chyba wiesz co przez sb zrobiłam? Nie? To zobacz.-powiedziałam i pokazałam mu strasznie zranione ręce.
-Przepraszam. Nie przestań. Zabierz je.-ten widok mnie obrzydzał. Nie tylko mnie.Ją też. I to bardzo. Widziałem to.
-Tak teraz przestań. To ja powinnam powiedzieć "przestań"! To nie ja wygadałam w kim się zakochałeś! Ale to ja cierpiałam! Myślałam ze jesteś inny! Myliłam się! Jesteś taką samą szuja jak wszyscy! A teraz wy...-nie skończyła bo przysunąłem się do niej i złączyłem nasze usta w pocałunku.....


**Jest następny.. Znowu długo nie dodwałąm..:/ Chyba sie nie obrazicie..:D Do następnego....;)

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 2

Obudziłam się.... No właśnie. Jakim cudem? Przecież nie poszłam spać. Podniosłam głowę i zobaczyłam wczorajszy a raczej dzisiejszy szkic.Wstałam z krzesła i popatrzyłam na telefon. 8. Uff.. dobrze że mam na 9. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej strój na dzisiaj. Jak zwykle ciemne ciuchy. Miałam doła już od początku roku. Jest już czerwiec a on jeszcze nie odszedł. No nic. Włożyłam na siebie ciuchy i weszłam do kuchni. Zrobiłam jakieś śniadanie. A konkretnie płatki z mlekiem.Skończyłam i wróciłam do pokoju.Spakowałam książki i zeszyty do torby i wzięłam telefon razem ze słuchawkami, ubrałam buty i wyszłam. Moich rodziców nie było w domu więc musiałam go zamknąć na klucz.Założyłam słuchawki i ruszyłam w stronę budynku szkoły. Szłam cały czas jednym tempem słuchając Bring Me The Horizon. Ostatnio słucham tylko rapu i rocka i różnych takich. Po około 10 minutach byłam już na miejscu. Weszłam do budynku a wszystkie oczy zwrócone zostały na mnie, a następnie dziewczyny zaczęły szeptać patrząc się w moją stronę.Czułam się dziwnie. Byłam pewna że ten dzień będzie okropny. Weszłam do szatni i przebrałam buty. wychodząc z niej zobaczyłam chłopaków śmiejących się i patrzących w moja stronę.
-Ooo jak miło... Wiki przyszła.-powiedział Kuba. Taki jeden głupek z klasy.
-O co ci chodzi?-warknęłam.
-Nie no nic. A jak tam z Patrykiem? Co odpowiedział?-spytał ze śmiechem.
-O co ci chodzi?-spytałam coraz bardziej zdziwiona.
-Nie wiesz? No przecież wczoraj w nocy byliście na romantycznym spacerze po mieście. A gdy odprowadził cię pod dom wyznałaś mu miłość. I co odpowiedział?-spytał a wszyscy zaczęli się śmiać.
Gdy to powiedział serce stanęło mi w gardle. Czułam się okropnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Do oczy napłynęły mi łzy. Drzwi wejściowe otworzyły się a w nich stanął Patryk. Poparzyłam na niego z bólem w oczach, i wybiegłam ze szkoły z jeszcze większym płaczem.

**oczami Patryka
Wszedłem do szkoły a tam zobaczyłem Wiki ze łzami w oczach i śmiejących się ludzi. Popatrzyła na mnie i wybiegła z budynku.Już miałam z nią pobiec ale coś mnie zatrzymało. Podszedłem do Kuby i przywaliłem mu z pięści. Byłem na niego wściekły.
-No leć za nią.-powiedział Kuba, a ja po raz kolejny mu przywaliłem.-Ale ja mówię serio. Wiem jestem idiotą leć.-już chciałem to zrobić ale podeszła do nas dyrektorka i powiedziała żebym się do niej wstawił i to w tej chwili.
-Nie proszę panią to nie jego wina. To ja go sprowokowałem. Niech pani nie wpisuje mu nagany. To naprawdę moja wina.-powiedział Kuba, a wszystkim oczy wyszły na wierzch.
-Proszę pani bo moja mama kazała przekazać że jadę do dentysty i ze mam przyjść tylko powiedzieć a ona to usprawiedliwi.-powiedziałem lekko zdenerwowany bo ją okłamałem. Ale gdy Kuba tłumaczył się dyrze napisałem esa mamie. Mam nadzieje ze przeczyta i ze mnie nie wkopie.
-Ja zadzwonię do mamy. Zaczekaj na chwile i podaj mi do niej numer.-powiedziała a ja byłem jeszcze bardziej zdenerwowany niż przedtem. Zrobiłem co kazała mi kobieta i czekałem tuptając nogą. Przyłożyła telefon do uch i po chwili zaczęła rozmawiać.Po chwili skończyła i powiedziała.
-Twoja mama to potwierdziła. Możesz iść. Ale przepisz zeszyty.-dodała a ja odetchnąłem z ulgą.
-To do widzenia.-odpowiedziałem i wystrzeliłem z budynku jak z petardy.Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia gdzie ona może być. Martwiłem się o nią. Nie jestem pewny czy coś do niej czuje ale wiem ze jest dla mnie ważne. Nie mogłem pozwolić by przeze mnie coś jej się stało. Szukałem jej po całym mieście. w końcu wpadłem na pomysł że nie poszła w jakieś publiczne miejsce. Musiałą iść gdzieś na jakąś polanę albo w jakieś ważne dla niej miejsce. Z tego wszystkiego zacząłem przeglądać zdjęcia w fonie. Trafiłem na jedno które przykuło moja uwagę. Małe dzieci na jakiejś polanie przy małym domku. Jestem geniuszem! Przecież to Ja i Wiki!Zawsze tam chodziliśmy jak mieliśmy jakieś zmartwienie. Jak byliśmy mali byliśmy jak brat i siostra. Szybko tam pobiegłem. Wszedłem do środka i zobaczyłem ją...

**oczami Wiki
Poszłam w jedyne miejsce gdzie mogłam pomyśleć. Zawsze tam chodziłam gdy miałam problemy. W sumie to nie tylko ja. Chodził tam też Patryk. Na samą myśl o nim po raz kolejny się rozpłakałam. Wyciągałam z torby mój szkicownik i zaczęłam rysować. Narysowałam rękę. Pocięto rękę. I wtedy przypomniałam sb o jednej rzeczy którą kiedyś tu schowałam. Wyciągnęłam ją i zrobiłam pierwszą kreskę na pod ramieniu. Bolało jak cholera ale z kolejnymi cięciami już nic nie czułam. Strumień krwi spływał a kartkę. Wyglądało to tak jakby była to prawdziwa pocięta ręka. Już chciałam robić kolejną kreskę ale drewniane drzwi małej chatki otworzyły się a w nich stanął... Patryk! Byłam zdziwiona. Podbiegł do mnie i wyrzucił rzecz którą jeszcze przed chwilą trzymałam w ręce.
-Co ty robisz?! Dlaczego?!-spytał. Czy on naprawdę jest takim idiotą czy tylko udaję?
-Serio jesteś takim idiotą?! No chyba przez cb to zrobiłam durniu! Jak mogłeś?! Myślałam ze jesteś inny!-wykrzyczałam i wybiegłam zostawiając tam torbę, mój rysunek i zdezorientowanego chłopaka....


***I jest kolejny. Taki troche dziwny ale okey.. Czekam na komentarze i mam nadzieje ze się spodoba... Do nn..:***

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 1

Siema siema.. Mam na imię Wiktoria. Jestem nastolatką mieszkającą w Polsce. Za niedługo mam urodziny i w końcu się stąd wyrwę. Nie żeby było mi źle. Moja rodzina jest super. Brat już w sumie nie mieszka z nami bo ma żonę ale świetnie dogaduję się z rodzicami. Ale ci ludzie którzy mnie otaczają są beznadziejni. Ja wiem ze jestem gruba i brzydka i sama sb to mówię bo mam lustro i to widzę no ale czy inni muszą mi jeszcze bardziej dowalać?! To przykre. Przykre jest to że wszyscy patrzą na wygląd a nie charakter.I jeszcze ten Patryk. Cały czas jest w mojej głowie. Szkoda ze nie odwzajemnia mojego uczucia. No dobra nie ważne. Wrócę do tych durnych lekcji. Polski.W sumie lubię. Trzeba jakieś opowiadanie napisać. Lubie to bo jak byłam młodsza pisałam opowiadania nawet piosenki sie czasem zdarzały. No ale to było dawno. Boję się ze już nie umiem tak pisać, ale spróbuje. Po 1,5 h skończyłam. Zamknęłam książki i udałam się do kuchni po coś do picia. Po drodze zgarnęłam telefon z półki i wyszłam z pokoju. Zabrałam sok i chciałam wejść do pokoju założyć słuchawki na uszy, wziąć ołówek, papier i wszystkie marzenia wylać na białą kartkę. Jednak moje rozmyślenia przerwał czyiś głos.-Wiki!-ktoś krzyknął a ja powoli się odwróciłam i zobaczyłam mojego brata.
-Mateusz!-krzyknęłam i podbiegłam do niego rzucając się mu na szyję.
-Są rodzice?-spytał gdy już mnie puścił.
-Nie nie ma. A co cię do nas sprowadza?
-Mamy informację dla nich i dla ciebie. A nie wiesz kiedy będą??
-Aa.. Hej Nati. No powinni być za jakieś 15 minut.
-Okey to poczekamy.
-Tak jasne. Siadajcie. Chcecie coś do picia??
-Dzięki. Herbatę.
-Okey. Już robię. A co tam u was? Jak się wiedzie?
-No dobrze i to bardzo. A jak tam w szkole i ogólnie?
-A no dobrze nawet. Już niedługo. I wakacje.
-I nie tylko. O chyba idę.-zaparzyłam herbatę a do domu weszli rodzice.
-Cześć mamo.-powiedział mój brat i się uśmiechnął. Za nią wszedł tata i zrobili zbiorowego przytulasa.
-Co cię do nas sprowadza?-spytała mama.
-No właśnie bo chcieliśmy wam coś oznajmić.-powiedział i chwycił Natalkę za rękę.-Będziecie dziadkami.-powiedział a mi szczęka opadła i przez niego rozlałam herbatę.
-Naprawdę?-wypaliła mama i zaczęła ich ściskać a ja musiałam sprzątać.-Który to miesiąc? Znacie już płeć dziecka?
-Mamo spokojnie. Jeszcze nic nie wiadomo. To dopiero 2 miesiąc.-powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
-O jejku ale się cieszę! Michał słyszałeś to?-zwróciła się do mojego taty. Nie wiem co w tym takiego fajnego. Mały bachor. Podałam im herbatę i prychnęłam tylko.
-Gratulacje.-i udałam się do pokoju.Walnęłam na łóżko i założyłam słuchawki zamykając oczy. Mój spokój nie trwał długo, bo po chwili do mojego pokoju wszedł Mati.
-Czego chcesz?-warknęłam.
-Co się stało? Nie cieszysz sie?-spytał chyba trochę smutny.
-Jezu nic! No po prostu nie mam ochoty cieszyć się z wami. Przepraszam jeśli zrobiłam ci przykrość. Źle się czuję i tyle. Pogratuluj Nati. A teraz przepraszam ale jestem zmęczona.-powiedziałam i założyłam słuchawki. Jednak on z powrotem je ściągnął i powiedział.
-Widzę ze nie jest okey, ale wiem że i tak i tak mi nie powiesz. Jak będziesz chciała pogadać to wiesz gdzie mnie szukać.-powiedział i wyszedł z pokoju. Ja założyłam słuchawki i poszłam spać. Po jakimś czasie wstałam i spojrzałam na telefon. Była 21:30. Spałam 5h. Nie m iałam na nic ochoty. Wiedziałam zę rodzice już śpią. Wzięłam słuchawki, telefon i ubrałam buty i jakąś bluze. wyszłam z domu na spacer. Szłam ulicą i gapiłam się w gwiazdy albo w księżyc. Chodziam tak długo. Nie wiem nawet ile.Postanowiłam iść do domu. Przechodziłam obok jego domu. Szybko odwróciłam wzrok i spóściłam głowę na dół. Szłam dalej. Nagle się z kimś zderzyłam.
-Jak chodzisz?-spytał jakiś chłopak.
-Jezu no przepraszam..Patryk? Co ty tu robisz?-spytałam zdziwiona a serce zaczęłao bić jeszcze mocniej.
-Wiki.. Cześć... Nie mogłem spać i postanowiłem iść na spacer a ty??
-Obudziłam się i musiałam się przejść i pomyśleć.
-Nad czym? W sumie to nie powinienem pytać. Idziesz do domu??
-Tak.
-Odprowadzę cię. Mogę?
-Jasne.-powiedziałąm i ruszyliśmy w stronę wyznaczonego celu. Gdy dotarliśmy pod mój dom powiedziałąm.
-Dzięki. Musze iść.
-Ja w sumie też. Do jutra.A raczej do rana.-no tak już było po północy.
-Patryk..-zawachałam się a onj zapytał.
-Tak?
-Kocham Cię.-dodałam i uciekłam do domu zostawiając go w dziwieniu. Wpadłam, ale cicho do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżku. Prubowałam nie myśleć o tym co się przed chwilą stało ale mi to nie wychodziło. Trudno najwyżej jutro będe trupem. Wzięłam katrtkę i oówke. Wszystko wylałam na papier.




***Drugi blog pierwszy rozdział. Narazie nie ma nic konkretnego, ale cierpliwości.
Mam nadzieje ze będą komentarze. Jesli jakies uwagi to tez pisać.. Do nn..<33

P.S przy każdym rozdziale będa dodawane moje rysunki. Jeśli się zgadzacie piszcie w komentarzach.



poniedziałek, 20 stycznia 2014

Wstęp

Kolejny blog z mojej strony. Ale będzie zupełnie inny. Nie za słodki. Po części oparty na faktach po części.... Marzenia?? A po części będzie to zasługa weny. Mam nadzieje że też się spodoba. Będę wypatrywać komentarzy i jakiś uwag.  Jeśli ktoś chce zapraszam na mojego drugiego bloga z opowiadaniem o The Wanted..: http://heartbreak-storry.blogspot.com/

Pierwszy rozdział już za niedługo....:**