-Szczęścia życzę.-łzy naszły mi do oczu. Poszłam do naszego stolika. Akurat wszyscy siedzieli i pili drinki.-Ja już pójdę. Do zobaczenia. A i Tom. Nie idź do toalet i... porozmawiaj szczerze z Kelesy. Dobranoc.-odwróciłam się i wybuchnęłam płaczem.
-Pójdę z Tobą!-krzyknął za mną Jay. Chciałam iść sama jednak on za mną poszedł. Pozwoliłam mu. Przecież nie mogłam mu tego zabronić.
*oczami Toma*
-Ej wiecie co ona miała na myśli?-zapytał Siva.
-Nie mam pojęcia ale muszę to sprawdzić.-wstałem, a Max razem ze mną. Popatrzyłem na niego dziwnie.-Co ty ze mną jakimiś antenkami jesteś połączony czy coś?
-Idę z Tobą stary.-kiwnąłem tylko głową i poszliśmy w wyznaczone miejsce. To co tam zobaczyłem. Nie! To nie może być Kels! Ale nie! To Ona! Moja dziewczyna! Klęczała przed Patrykiem i... i.. i nie powiem co robiła! Max od razu mnie złapał żebym nie zrobił czegoś głupiego.
-Ty dzi**o!-wrzasnąłem a kochankowie oderwali się od siebie z niechęcią. Popatrzyła na mnie błagalnie i z bólem, ale to oczy nie robią już na mnie wrażenia. Wyrwałem sie z uścisku Maxa i podszedłem do Patryka. Uderzyłem go w jeden policzek.-To za mnie!-i w drugi.-Za moją miłość. A to..-kopnąłem go w krocze.-To za Vicky!
-Tom. Już! Chodź! Nie ma sensu.-Max wziął mnie za ramię.
-Nienawidzę Cię......kochanie.-przełknąłem ślinę i poszedłem za Maxem. Nie chciałem wracać do domu. Po prostu się chciałem upić.
*30 minut później*
-Tom. Ja..-podeszła do mnie kiedy sączyłem kolejnego drinka.
-No cześć.-byłem już nieźle wstawiony.
-Nie jesteś zły?-zapytała. Miała spuszczoną głowę, ale gdy się do niej odezwałem podniosła swój wzrok.
-Ja? Ja nie mogę na Ciebie patrzeć.-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Tom wiedz... Że ja Cię bardzo kocham. I nie wiem co we mnie wstąpiło, ale to ty jesteś moją jedyną miłością.-powiedziała i prawie sie rozpłakała, ale jej łzy mnie nie wzruszały.
-Dobra. Idź już. Piję sobie z Nathanem nie widzisz?-no właśnie. Siedziałem tylko z Sykesem. Chłopaki albo gdzieś poszli albo coś. A nie wiem nawet. Podeszła do mnie i chwyciła moją twarz w dłonie.
-Tak strasznie Cię kocham. I tak okropnie przepraszam.-pocałowała mnie i odeszła.
*oczami Vicky*
Do domu szliśmy w ciszy. Przy domu chłopaków zaczęło padać. Jay spojrzał w górę i krzywo się uśmiechnął. Przytulił mnie tylko i powiedział.
-Chodź do nas. Pada.
-Dobranoc. Dziękuje Ci.-ruszyłam w stronę domu Patryka.
-Dobranoc. -powiedział i już go nie widziałam. Weszłam do domu. Patryka jeszcze nie było. Nawet dobrze. Nie chciałam na razie go widzieć. Poszłam pod prysznic. Dopiero tam rozpłakałam się na dobre. Kiedy wyszłam spod kabiny dokładnie się wytarłam i ubrałam swoją różową koszulkę nocną i majciory. Poszłam do sypialni i położyłam się na pierzynie. Nagle dzwonek zadzwonił.
-Teraz? Uh..-zeszłam na dół a w drzwiach stała Kelsey.-Wejdź.-zaprosiłam ją ręką, a ona wyszczerzyła oczy.-No wchodź.-zaprosiłam ją śmielej i sie do niej ciepło uśmiechnęłam. Była cała mokra. Makijaż rozmyty od płaczu.
-Przepraszam.-wydusiła tylko z sb.
-Nie mnie przepraszaj tylko Toma. Teraz chodź. Dam Ci ręcznik. Wykapiesz się i ogarniesz. Dam Ci piżamę i pójdziesz do sypialni a ja prześpię sie na kanapie. Chodź.-objąłem ją ramieniem. Ona sie zatrzymała.
-Dlaczego to robisz? Dlaczego mi pomagasz?-wychlipała przez łzy.
-Bo nie potrafię inaczej.-uśmiechnęłam się do niej ciepło.
-Nie zasługujesz na to.-powiedziała, a ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem. Poszłyśmy do sypialni.
-Tu masz ręcznik. Mam tylko taką piżamę. Myślę że bd dobra na Ciebie. Przy lustrze masz płyn do demakijażu.
-Dziękuję.-wzięła ręcznik i poszła do łazienki. Ja przebrałam pościel i wzięłam jakiś kocyk i moją poduszkę. Blondi wyszła ubrana z łazienki i bez makijażu.
-Widzę że dobrze leży. To ja już pójdę na dół. Na pewno jesteś zmęczona. To dobranoc.-pocałowałam ją w polik.
-Dobranoc.-powiedziała i położyła się na łóżku.Ja zeszłam na dół i położyłam sie na kanapie.
Byłam strasznie
zmęczona. Wtuliłam się w podusię i powoli zasypiałam.
Oczami
Patryka*
Poszedłem
do
domu. Nie byłem napity, co to to nie. Nawet dwóch drinków
nie wypiłem, ale to gorzej dla mnie. Tak to byłaby jakaś wymówka.
Ehh.. Debil ze mnie. A w dodatku Vicky to wszystko widziała.
Słyszałem jej szept w klubie. Poszedłem na górę i położyłem się na łóżku
w sypialni., ale coś mi nie pasowało. Inne włosy, inny oddech! To nie
jest Vicky! Zaświeciłem małą lampkę. -Kelsey?!?!?!-krzyknąłem, ale to był błąd bo blondi się obudziła. -Patryk.-szepnęła.-Vicki jest na dole.-łzy naszły jej do oczu.
-Dziękuję.-jęknąłem. Zszedłem do salonu. Spała. Była taka bezbronna i piękna. Serce mnie zakuło. Uklęknąłem przed nią i pogładziłem po włosach. Momentalnie się obudziła. Cholera!
-Patryk..Cześć. Nie zostałeś w klubie?-zapytała swoim ciepłym głosem. O..czy ona mi wybaczyła?
-Wik..Ty... Kochanie.. Wybaczyłaś mi?
-Wybaczyłam Ci.-patrzyła mi w oczy kiedy to wypowiadała.
-Wiktorio...Nie zasługuje na Ciebie.-złapałem ją za dłoń i delikatnie pocałowałem.
-Jestem zmęczona.Wybacz. Wrócimy do tej rozmowy jutro.-zamknęła oczy. Jęknąłem tylko i pocałowałem ją w policzek. Ułożyłem się na ziemi i zasnąłem.
*Rano. Oczami Vicky*
Obudziłam sie i przetarłam oczy. Wstałam i o mało co nie zdeptałam Patryka, ale się wywróciłam i uderzyłam z hukiem o stół. Z szyi pociekła mi krew. Z dołu przybiegła blondynka. Pati tez sie obudził.
-Kochanie!-wrzasnął i wziął mnie na ręce. Położył mnie z powrotem na kanapę.
-Przyniosę apteczkę.-powiedziała wystraszona dziewczyna.
-Bardzo Cie boli?-zapytał wycierając krew z mojej szyi.
-Nie. Wszystko dobrze. Nie trzeba nic.-Kels przyniosła apteczkę i podała chłopakowi. On odkaził ranę na co ja mocno zacisnęłam zęby. Kiedy mnie opatrzył blondi odezwała sie po krótkim czasie.
-Ja już pójdę. Tylko wezmę swoje rzeczy.-szepnęła.
-Nie. Czekaj na mnie. Idziemy do chłopaków.-wstałam i podążyłam na górę.
-Nie! Vicky! Błagam! Nie!-krzyczała, ale nie zwracałam na to uwagi. Ubrałam sie w ciemne ciuchy, włosy miałam rozpuszczone. Nie miałam ochoty się stroić. Zeszłam na dół. Blondi zrezygnowana siedziała na kanapie. Patryk siedział obok.
-Chodź Kels. Idziemy. Dasz radę.-pogładziłam ja po ramieniu. Ona tylko wzruszyła ramionami. Wyszłyśmy z domu i w ciszy udałyśmy się do domu chłopaków. Kels szybko wcisnęła dzwonek i poszła za mnie.
-Będzie db. Spokojnie.-drzwi sie otworzyły a w nich stanął Tommy z butelką wody w ręce.
-Do widzenia.-zamknął nam przed nosem drzwi. Znowu zadzwoniłam. Otworzył tym razem i wpuścił nas do środka.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam sie i weszłam. Tomsley stali i gapili się na sb.-Porozmawiajcie sb szczerze. A Tb pijaku zrobię koktajl.-odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął.-Nie dziękujcie mi.. To lecę.-poszłam do kuchni a oni zostali na zewnątrz. W pomieszczeniu w którym aktualnie się znajdowałam był Jay i Nathan.
-Hej!-Nathan siedział i pił kawę.
-Matko! Co Ci się stało?!-Jay natychmiast do mnie doskoczył.
-Oj. Nic. Wywróciłam się i tyle. Nic mi nie jest.-uśmiechnęłam się i go wyminęłam. Podeszłam do lodówki i zaczęłam wyciągać najpotrzebniejsze składniki do koktajlu.
-Matko! Uważaj na sb! Ale co ty robisz??-Jay oparł się o blat i skrzyżował ręce.
-Robię koktajl. Patrz. Nathan wygląda jak siedem nieszczęść. Tom nie lepiej, a o Maxa nie pytam. Siva pewnie ustatkowany, bo ma dziewczynę.-uśmiechnęłam się i wzięłam stojący mi przed oczami mikser.
-Dzięki Ci dobra kobieto!-Nathan "leżał" na blacie i jęczał.
-Nie ma za co.-uśmiechnęłam się i kontynuowałam swoją czynność. Skończyłam i rozlałam na cztery. Do kuchni wszedł Tom, a za nim Kels.
-Tom. Proszę.-podałam mu szklankę. Był przybity. Było to widać w jego oczach. Z góry przyszli Siva, Max i Ree.
-Czego tu chcesz?! Nikt Cie tu nie chce!-powiedział Max. Trzymał ręcznik na szyi.
-Max.. Proszę..-jęknęłam i podałam mu koktajl.
-Wypieprzaj stąd suko!-walnął w szklankę. Duża zawartość napoju wylała się na mnie i uderzyła mnie w ranę. Kels zwiała na dwór z płaczem.
-Kels! Czekaj!-pobiegłam za nią. Siedziała na schodach. Usiadłam obok.
*W domu*
-Zamknij mordę, George!-Tom doskoczył do niego.
-Ej! Chłopaki! Spokój!-Ree stanęła pomiędzy nich.-Max! Przestań.. Musisz do tego wracć, na prawdę?
-Ma rację.. Daj spokój. Stało to się stało. I wgl nie wrzeszczcie.-jęknął Nathan.
-Wszyscy macie rację. Przepraszam Tom. Poniosło mnie. Ale jak sb przypomnę wczorajszy wieczór to mnie skręca..-zacisnął zęby.
-Dajcie mi spokój. I wgl. Co żeś zrobił Vicky? Powaliło Cie?-wrzasnął Tom, a Nathan walnął go w głowę.-Przywalić Ci?!-Tom d niego doskoczył.
-Zamknijcie się!-weszłam z Kles do pomieszczenia. Wszyscy umilkli.-Dajcie wreszcie spokój! Do cholery! Się stało się nie odstanie! Matko!-stałam cała w serku i patrzyłam na nich.Była długa cisza.
-Kels. Musimy pogadać.-powiedział Parker i wziął ją na górę. Max podszedł do mnie.
-Vicky? Ja Cię przepraszam.. Po prostu się wkurzyłem. Nie chciałem.. Wszystko dobrze??
-Nic się nie stało.-usmiechnęłam się do niego.-Jestem brudna i mam siniaka,ale to nic. Bierz. Jest jeszcze jeden ko...
-Juz nie ma.-Nathan stał z dwoma pustymi szklankami.
-Sykesie głupi ty!-Max zaczął go gonić.
-Jay.. Możemy pogadać?-szturchnęłam Loczka w ramię.
-Tak pewnie. To chodźmy na górę..-pociągnął mnie za rękę...
*heeej! Wróciłam we czwartek. I teraz tak pomyślałam ze dodam.xdd Okey. mama nadzieję że sie spodoba! Do następnego!!

Czytalam juz podobnego bloga :p
OdpowiedzUsuńta akcja w toalecie wydaje mi sie taka znajoma...
nic specjalnego .
zostaje nadzieja ze w nastepnych rozdzialach bedzie lepiej.