Właśnie nie wiem. Nic nie wiem! O co tu chodzi?!-zdenerwowana zaczęłam krzyczeć i machać mu listem przed oczami.
-Bo.. Vicky..Bo.. Ten dom. Nie załatwili nam rodzice. Moja babcia niedawno zmarła. No i przepisała na mnie ten dom. Wiem, ze Ci nie powiedziałem ale babcia nie chciała! Zrozum.-popatrzył na mnie z bólem.
-Nie Patryk. Nie zrozumiem.. Okłamałeś mnie..A co znaczy to ostatnie zdanie?! No co?!-walnęłam w niego listem i opadłam na bujany fotel. Uspokajałam oddech. Starałam się być spokojna ale jakoś nie mogłam. Patryk przewertował wzrokiem kartkę papieru, a jego oczy z chwilą stawały się coraz to większe. Widziałam w nich zaskoczenie, ale wiedziałam, ze jest ono fałszywe. Przecież stać go na to. Cały fałszywy i zakłamany.-Już nie udawaj!
-Ale ja nic o tym nie wiem!! Zrozum!-podniósł głos.
-Jasne..Nie wierzę Ci! Kłamiesz! Znowu kłamiesz!-warknęłam.
-Nie kłamie do cholery! Ogarnij się! Sama wiecznie kłamiesz debilko!!-wrzasnął. Zabolało mnie to. Chyba zorientował się co powiedział bo popatrzył na mnie z bólem i powoli podchodził do mnie wciągając ręce przed siebie.
-Zostaw mnie!-wybiegłam z domu cała zapłakana. Stanęłam na środku chodnika i zastanawiałam się gdzie mam biec. Obróciłam się i zobaczyłam Patryka biegnącego do mnie. Szybko pobiegłam na prawo. Po chwili na kogoś upadłam. Bez zastanowienia kto to powiedziałam.
-Błagam schowaj mnie gdzieś!-przez te łzy nie widziałam nawet jego twarzy. Tylko poczułam pociągający zapach perfum. Męskich perfum. Chłopak porwał mnie na ręce i pobiegł w jakimś kierunku. Odruchowo przytuliłam się do jego klatki piersiowej i starałam sie zasnąć, ale nie mogłam. Leżałam tylko. Już widziałam normalnie. Łzy nie przysłaniały mi świata i zobaczyłam loczkowatego chłopaka. J..Jay. Właśnie. Patrzyłam na jego zmęczoną twarz. Co chwilę zagryzał wargi. Czułam sie niezręcznie. Zamknęłam oczy. Po niedługim czasie chłopak położył mnie na łóżku i ściągnął buty.
-Nie śpię.-jęknęłam i usiadłam.
-Co sie dzieje?-zapytał i podniósł mój podbródek. Spojrzał głęboko w oczy. Zaszkliły mu się i zaczął płakać. Przytulił się do mnie. Był taki bezbronny.
-Cii.. Cichutko.-głaskałam go po włosach. Jego loczki były takie fajne. Zasnął. Słodziak taki.
Tylko co ja teraz zrobię. Zasnął sb a ja nie jestem u siebie. Ciemno się robi. I chce mi sie pić. Płożę go na łóżku i ściągnę bluzkę i buty. Spodni już nie tknę. Mam chłopaka. Znaczy...... Tak mi sie wydaje. Postanowiłam, że zejdę na dół. Powoli i po ciuchu poszłam do kuchni. Najpierw błądziłam ale znalazłam to co chciałam znaleźć.Trochę się porządziłam ale kurcze nie piłam cały dzień. Stanęłam przy blacie i wzięłam soku z kartonu i nalałam do szklanki. Mam nadzieję ze była czysta. Wzięłam łyka i.. już nic nie pamiętam.
*Oczami Jaya*
Gwałtownie się obudziłem. Byłem cały mokry. Znowu ten sam koszmar. Śmierć Merry. Usiadłem. Rozglądałem się po pokoju w poszukiwaniu dziewczyny. Buty były. Więc gdzie poszła? O nie, nie nie nie nie! Chłopaki! Szybko zbiegłem na dół. Kuchnia, pusto. Nie! Szklanka rozbita i ten zapach unoszący się w powietrzu. Szybko pobiegłem do salonu. Chłopaki siedzieli na kanapie z lodem w ręce.
-Co wy narobiliście debile jebane?!-wrzeszczałem. Podbiegłem do kanapy. Vicky leżała na kanapie z tyłu głowy lała się krew, która brudziła kanapę. Patrzyła na mnie zmrużonymi oczami.
-Jay. To nie tak. Myśleliśmy że...-zaczął Nathan. Niech się zamknie bo go rozszarpie.
-Ty się nie odzywaj! Już raz zabiłeś moją dziewczynę!-wrzasnąłem. Wiedziałem jak ten temat jest delikatny dla Nathana. Nie chciałem go poruszać, ale nerwy mnie poniosły.
-Żałuję, że wtedy też się nie zabiłem.-powiedział smutnym głosem i pobiegł na górę.
-Jay. Nic się nie stało. To ja się porządziłam. Jest dobrze.-wstała i złapała sie za głowę. Dłoń miała zakrwawioną.
-O Boże!-upadła z powrotem. Tom pobiegł po apteczkę i wyciągnął bandaż i owinął jej głowę. Ja siedziałem obok i głaskałem ją po ręce.-Kim wy jesteście?-zapytała a ja sie wystraszyłem.
-Co żeście zrobili?! Pamięć straciła!
-Nie! Jay.. Przecież ja ich nie znam. Ciebie właściwie też. A nie.. Zaraz. The Wanted.Aaa. Tak. Tom, Max, Siva, Nathan i Jay.-mówiła po kolei a ja się uśmiechnąłem.
-Powiedziałaś od najstarszego.-dodał Siva.
-Nawet się nie zorientowałem.-to ja.xd
-Ja pójdę do Nath'a i bd się zbierać. Za długo tu jestem.-jęknęłam.
-Możesz zostać na noc.-walnął Max. W sumie to tu ma chłopak łeb.
-Nie. Podziękuję. Ale możemy się spotkać.-poszła na górę.
*Oczami Vicky*
Poszłam na górę. Słyszałam mocne słowa dobiegające z pokoju po prawej. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Zapadła cisza.
-Nathan. To ja. Wpuść mnie.-mówiłam delikatnie jednak nadal nikt nie odpowiadał. Weszłam do środka.-Mogę?-poklepał na łóżko. W ręku trzymał żyletkę. Zerknęłam na nią i usiadłam obok. -Też się cięłam.-podniosłam rękawy. On popatrzył wielkimi oczami na moje dłonie i delikatnie przejechał po ranach.
-Dlaczego to robiłaś?-powiedział wreszcie.
-Patryk. Mój aktualny chłopak powiedział swojemu kumplowi o tym że go kocham. Wszyscy się śmiali, a ja wybiegłam z domu i zaciachałam się. Prawie straciłam przytomność.-podciągnęłam rękawy.
-Kto Cię uratował?
-Nikt. Przestałam się ciąć i zasnęłam. A teraz powiedz mi o co chodzi.-usiadłam po turecku na łóżku, a Nathy poszedł w moje ślady.
-Były Walentynki. Jay kupił już prezent dla Merry, ale ona nie miała go jeszcze. Jak wariatka wyciągnęła mnie za koszule z domu i wszystko opowiedziała. Zgodziłem się jechać na zakupy. Jechałem normalnie. Ona wrzeszczała, żeby przyspieszył. Zrobiłem to ale powiedziałem że mocniej nie przy gazuje bo się rozbijemy. Zgodziła się na to. Ale...-zaciął się.Widziałam że jest mu ciężko.
-Spokojnie. Jak nie chcesz to nie mów.-pogłaskałam go po ręce.
-Nie! Nie... Chcę. Wszystko było by dobrze gdyby jakiś kretyn nie wyhamował i uderzył tylko od strony kierowcy. W Merry. Ona zginęła na miejscu, a ja byłem w śpiączce. Tylko, że Jay obwinia mnie za to, że to ja wjechałem w tego faceta. A to nie prawda.-łzy mu się puściły.
-Nathan nie płacz. Cii. No nie płacz. A mówiłeś mu o tym? Że to ktoś w Was wjechał?-starałam się go uspokoić.
-Tak! Milion razy, ale on mówi że to ja. Powiedział, że żałuje, że się obudziłem. Rozumiesz? Wykrzyczał mi to w twarz! A to nie była moja wina!-rozpłakał sie na dobre i przytulił się do mnie.
-Nie płacz. Nathan. Merry była dla niego ważna. Nie wyobrażam sb gdy coś takiego przytrafiło się mi. Obwiniałabym wszystkich. Ty pewnie też.-głaskałam go po głowie. Było mi źle więc usiadłam na nim.
-Rozpłakałem się jak jakiś mięczak. Przepraszam, ale..
-Przestań. Każdy czasem ma chwile słabości.-ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona.-wziął mnie na ręce i położył mnie.
-Zmęczona życiem.-jęknęłam i spojrzałam na telefon. 22:00.
-Vicky. Co się dzieje? Przepraszam za głowę. Nie chciałem.-jęknął.
-Wybaczam Ci.Nie, nic. Nie chcę o tym mówić.-uśmiechnęłam się. Ściągnęłam bandaż z głowy.
-Rozumiem. Ej, zostaw to. Bo się nie zagoi.
-Nie. Jest dobrze. Wiesz. Ja już pójdę. Patryk się pewnie martwi.-wstałam z łóżka i go przytuliłam.
-Wpadnijcie jutro do nas. Wyjdziemy gdzieś w siódemkę czy coś.
-Na pewno przyjdziemy. Dobranoc, Nathy.-już miałam wychodzić.
-Vicky.
-Tak?-odwróciłam się.
-Dziękuję Ci.-uśmiechnął się.
-Nie dziękuj mi. Nigdy.-puściłam mu oczko i poszłam do pokoju Jaya. Ubrałam buty i zbiegłam na dół.
-Dzięki chłopaki. Miło było mi was poznać ale już pójdę.-uśmiechnęłam sie.
-Cześć Vicky! Wpadnij jutro!-powiedzieli wszyscy.
-Czekaj! Odprowadzę Cię.-Jay. Loczek mięciutki. Hahaha matko o czym ja myślę?
-Nie trzeba. Dobranoc!-wyszłam z domu i szybkim krokiem poszłam w lewo. Skąd znałam drogę? Nie wiem. Jay stamtąd szedł wtedy kiedy potrzebowałam pomocy. Wydaje mi się że droga jest prosta. Nie myliłam się. Po chwili stanęłam przed naszą willą. Miałam wątpliwości co do tego czy tam wejść czy też nie. Wreszcie weszłam do środka. Ściągnęłam buty i poszłam do kuchni. W niej był Patryk. Siedział przy piwie z telefonem w ręce. Gdy mnie zobaczył zerwał sie na równe nogi.
-Vicky! Kochanie moje!-podszedł do mnie i mocno przytulił.-Przepraszam! Przepraszam! Ja nie chciałem! Ja Cię kocham! Nie chciałem Cię urazić.
-Dobrze Patryk. Nie mówmy już o tym. Proszę.-uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-Moja księżniczko!-porwał mnie na ręce i okręcił dookoła.
-Hahaha Patryk! Hahaha! Puszczaj! Jestem śpiąca!-przytuliła się do jego szyi i pocałowałam.
-Księżniczko, jutro wychodzimy razem dobrze?-uśmiechnął się szeroko i zaniósł mnie do sypialni.
-Wiesz, bo poznałam The Wanted. Chciałabym z Tb iść jutro do nich.
-Jeśli sprawi Ci to przyjemność.
-Kocham Cię!-krzyknęłam i razem z nim padłam na łóżko.
-A ja Ciebie. Ale po jutrze idziemy do twojego wujka.-powiedział stanowczo.
-Tak jest szefie!-porwałam ręcznik i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic, odkręciłam wodę, która spłukała ze mnie cały trud tego dnia. Po 10 minutach wyszłam spod prysznica i dokładnie się wysuszyłam. Ubrałam koszulkę nocną i stringi. Wróciłam do sypialni. Patryk już spał. Wpakowałam tyłek na łóżko i z uśmiechem na twarzy zasnęłam.
*Heeej! Napisałam! Kto się cieszy łapka w górę! Wena kompletnie do mnie powróciła więc rozdziały bd pojawiać się częściej. Znaczy taka mam nadzieję. Do nn;*
Świetny rozdział juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) ale wciąż mnie zastanawia o co chodziło w tym liście od babci Patryka .. Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńMoment... Pogubiłam się...
OdpowiedzUsuńAlex.
Vicky.
Muszę to chyba przeczytać od początku xxx
Świetny rozdział, zaczyna wciągać :D
Czekam na następny <3