Zawieszam!! Nie mam pomysłu, a nie chcę kopiować z innych blogów zmieniając tylko słowa. To bez sensu.. Myślę, ze wrócę do pisania, ale możecie spodziewać sie wszystkiego..
P.S. Przepraszam czytających. (jeśli jacyśkolwiek są..)
piątek, 8 sierpnia 2014
niedziela, 27 lipca 2014
Rozdział 9
Ruszyłam w tamtą stroną a on... Kochał sie z Kels.
Uhh.. Nawet nie wiem czy mogę nazwać to miłością. Pieprzyli się przy
toaletach.
-Szczęścia życzę.-łzy naszły mi do oczu. Poszłam do naszego stolika. Akurat wszyscy siedzieli i pili drinki.-Ja już pójdę. Do zobaczenia. A i Tom. Nie idź do toalet i... porozmawiaj szczerze z Kelesy. Dobranoc.-odwróciłam się i wybuchnęłam płaczem.
-Pójdę z Tobą!-krzyknął za mną Jay. Chciałam iść sama jednak on za mną poszedł. Pozwoliłam mu. Przecież nie mogłam mu tego zabronić.
*oczami Toma*
-Ej wiecie co ona miała na myśli?-zapytał Siva.
-Nie mam pojęcia ale muszę to sprawdzić.-wstałem, a Max razem ze mną. Popatrzyłem na niego dziwnie.-Co ty ze mną jakimiś antenkami jesteś połączony czy coś?
-Idę z Tobą stary.-kiwnąłem tylko głową i poszliśmy w wyznaczone miejsce. To co tam zobaczyłem. Nie! To nie może być Kels! Ale nie! To Ona! Moja dziewczyna! Klęczała przed Patrykiem i... i.. i nie powiem co robiła! Max od razu mnie złapał żebym nie zrobił czegoś głupiego.
-Ty dzi**o!-wrzasnąłem a kochankowie oderwali się od siebie z niechęcią. Popatrzyła na mnie błagalnie i z bólem, ale to oczy nie robią już na mnie wrażenia. Wyrwałem sie z uścisku Maxa i podszedłem do Patryka. Uderzyłem go w jeden policzek.-To za mnie!-i w drugi.-Za moją miłość. A to..-kopnąłem go w krocze.-To za Vicky!
-Tom. Już! Chodź! Nie ma sensu.-Max wziął mnie za ramię.
-Nienawidzę Cię......kochanie.-przełknąłem ślinę i poszedłem za Maxem. Nie chciałem wracać do domu. Po prostu się chciałem upić.
*30 minut później*
-Tom. Ja..-podeszła do mnie kiedy sączyłem kolejnego drinka.
-No cześć.-byłem już nieźle wstawiony.
-Nie jesteś zły?-zapytała. Miała spuszczoną głowę, ale gdy się do niej odezwałem podniosła swój wzrok.
-Ja? Ja nie mogę na Ciebie patrzeć.-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Tom wiedz... Że ja Cię bardzo kocham. I nie wiem co we mnie wstąpiło, ale to ty jesteś moją jedyną miłością.-powiedziała i prawie sie rozpłakała, ale jej łzy mnie nie wzruszały.
-Dobra. Idź już. Piję sobie z Nathanem nie widzisz?-no właśnie. Siedziałem tylko z Sykesem. Chłopaki albo gdzieś poszli albo coś. A nie wiem nawet. Podeszła do mnie i chwyciła moją twarz w dłonie.
-Tak strasznie Cię kocham. I tak okropnie przepraszam.-pocałowała mnie i odeszła.
*oczami Vicky*
Do domu szliśmy w ciszy. Przy domu chłopaków zaczęło padać. Jay spojrzał w górę i krzywo się uśmiechnął. Przytulił mnie tylko i powiedział.
-Chodź do nas. Pada.
-Dobranoc. Dziękuje Ci.-ruszyłam w stronę domu Patryka.
-Dobranoc. -powiedział i już go nie widziałam. Weszłam do domu. Patryka jeszcze nie było. Nawet dobrze. Nie chciałam na razie go widzieć. Poszłam pod prysznic. Dopiero tam rozpłakałam się na dobre. Kiedy wyszłam spod kabiny dokładnie się wytarłam i ubrałam swoją różową koszulkę nocną i majciory. Poszłam do sypialni i położyłam się na pierzynie. Nagle dzwonek zadzwonił.
-Teraz? Uh..-zeszłam na dół a w drzwiach stała Kelsey.-Wejdź.-zaprosiłam ją ręką, a ona wyszczerzyła oczy.-No wchodź.-zaprosiłam ją śmielej i sie do niej ciepło uśmiechnęłam. Była cała mokra. Makijaż rozmyty od płaczu.
-Przepraszam.-wydusiła tylko z sb.
-Nie mnie przepraszaj tylko Toma. Teraz chodź. Dam Ci ręcznik. Wykapiesz się i ogarniesz. Dam Ci piżamę i pójdziesz do sypialni a ja prześpię sie na kanapie. Chodź.-objąłem ją ramieniem. Ona sie zatrzymała.
-Dlaczego to robisz? Dlaczego mi pomagasz?-wychlipała przez łzy.
-Bo nie potrafię inaczej.-uśmiechnęłam się do niej ciepło.
-Nie zasługujesz na to.-powiedziała, a ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem. Poszłyśmy do sypialni.
-Tu masz ręcznik. Mam tylko taką piżamę. Myślę że bd dobra na Ciebie. Przy lustrze masz płyn do demakijażu.
-Dziękuję.-wzięła ręcznik i poszła do łazienki. Ja przebrałam pościel i wzięłam jakiś kocyk i moją poduszkę. Blondi wyszła ubrana z łazienki i bez makijażu.
-Widzę że dobrze leży. To ja już pójdę na dół. Na pewno jesteś zmęczona. To dobranoc.-pocałowałam ją w polik.
-Dobranoc.-powiedziała i położyła się na łóżku.Ja zeszłam na dół i położyłam sie na kanapie.
-Patryk.-szepnęła.-Vicki jest na dole.-łzy naszły jej do oczu.
-Dziękuję.-jęknąłem. Zszedłem do salonu. Spała. Była taka bezbronna i piękna. Serce mnie zakuło. Uklęknąłem przed nią i pogładziłem po włosach. Momentalnie się obudziła. Cholera!
-Patryk..Cześć. Nie zostałeś w klubie?-zapytała swoim ciepłym głosem. O..czy ona mi wybaczyła?
-Wik..Ty... Kochanie.. Wybaczyłaś mi?
-Wybaczyłam Ci.-patrzyła mi w oczy kiedy to wypowiadała.
-Wiktorio...Nie zasługuje na Ciebie.-złapałem ją za dłoń i delikatnie pocałowałem.
-Jestem zmęczona.Wybacz. Wrócimy do tej rozmowy jutro.-zamknęła oczy. Jęknąłem tylko i pocałowałem ją w policzek. Ułożyłem się na ziemi i zasnąłem.
*Rano. Oczami Vicky*
Obudziłam sie i przetarłam oczy. Wstałam i o mało co nie zdeptałam Patryka, ale się wywróciłam i uderzyłam z hukiem o stół. Z szyi pociekła mi krew. Z dołu przybiegła blondynka. Pati tez sie obudził.
-Kochanie!-wrzasnął i wziął mnie na ręce. Położył mnie z powrotem na kanapę.
-Przyniosę apteczkę.-powiedziała wystraszona dziewczyna.
-Bardzo Cie boli?-zapytał wycierając krew z mojej szyi.
-Nie. Wszystko dobrze. Nie trzeba nic.-Kels przyniosła apteczkę i podała chłopakowi. On odkaził ranę na co ja mocno zacisnęłam zęby. Kiedy mnie opatrzył blondi odezwała sie po krótkim czasie.
-Ja już pójdę. Tylko wezmę swoje rzeczy.-szepnęła.
-Nie. Czekaj na mnie. Idziemy do chłopaków.-wstałam i podążyłam na górę.
-Nie! Vicky! Błagam! Nie!-krzyczała, ale nie zwracałam na to uwagi. Ubrałam sie w ciemne ciuchy, włosy miałam rozpuszczone. Nie miałam ochoty się stroić. Zeszłam na dół. Blondi zrezygnowana siedziała na kanapie. Patryk siedział obok.
-Chodź Kels. Idziemy. Dasz radę.-pogładziłam ja po ramieniu. Ona tylko wzruszyła ramionami. Wyszłyśmy z domu i w ciszy udałyśmy się do domu chłopaków. Kels szybko wcisnęła dzwonek i poszła za mnie.
-Będzie db. Spokojnie.-drzwi sie otworzyły a w nich stanął Tommy z butelką wody w ręce.
-Do widzenia.-zamknął nam przed nosem drzwi. Znowu zadzwoniłam. Otworzył tym razem i wpuścił nas do środka.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam sie i weszłam. Tomsley stali i gapili się na sb.-Porozmawiajcie sb szczerze. A Tb pijaku zrobię koktajl.-odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął.-Nie dziękujcie mi.. To lecę.-poszłam do kuchni a oni zostali na zewnątrz. W pomieszczeniu w którym aktualnie się znajdowałam był Jay i Nathan.
-Hej!-Nathan siedział i pił kawę.
-Matko! Co Ci się stało?!-Jay natychmiast do mnie doskoczył.
-Oj. Nic. Wywróciłam się i tyle. Nic mi nie jest.-uśmiechnęłam się i go wyminęłam. Podeszłam do lodówki i zaczęłam wyciągać najpotrzebniejsze składniki do koktajlu.
-Matko! Uważaj na sb! Ale co ty robisz??-Jay oparł się o blat i skrzyżował ręce.
-Robię koktajl. Patrz. Nathan wygląda jak siedem nieszczęść. Tom nie lepiej, a o Maxa nie pytam. Siva pewnie ustatkowany, bo ma dziewczynę.-uśmiechnęłam się i wzięłam stojący mi przed oczami mikser.
-Dzięki Ci dobra kobieto!-Nathan "leżał" na blacie i jęczał.
-Nie ma za co.-uśmiechnęłam się i kontynuowałam swoją czynność. Skończyłam i rozlałam na cztery. Do kuchni wszedł Tom, a za nim Kels.
-Tom. Proszę.-podałam mu szklankę. Był przybity. Było to widać w jego oczach. Z góry przyszli Siva, Max i Ree.
-Czego tu chcesz?! Nikt Cie tu nie chce!-powiedział Max. Trzymał ręcznik na szyi.
-Max.. Proszę..-jęknęłam i podałam mu koktajl.
-Wypieprzaj stąd suko!-walnął w szklankę. Duża zawartość napoju wylała się na mnie i uderzyła mnie w ranę. Kels zwiała na dwór z płaczem.
-Kels! Czekaj!-pobiegłam za nią. Siedziała na schodach. Usiadłam obok.
*W domu*
-Zamknij mordę, George!-Tom doskoczył do niego.
-Ej! Chłopaki! Spokój!-Ree stanęła pomiędzy nich.-Max! Przestań.. Musisz do tego wracć, na prawdę?
-Ma rację.. Daj spokój. Stało to się stało. I wgl nie wrzeszczcie.-jęknął Nathan.
-Wszyscy macie rację. Przepraszam Tom. Poniosło mnie. Ale jak sb przypomnę wczorajszy wieczór to mnie skręca..-zacisnął zęby.
-Dajcie mi spokój. I wgl. Co żeś zrobił Vicky? Powaliło Cie?-wrzasnął Tom, a Nathan walnął go w głowę.-Przywalić Ci?!-Tom d niego doskoczył.
-Zamknijcie się!-weszłam z Kles do pomieszczenia. Wszyscy umilkli.-Dajcie wreszcie spokój! Do cholery! Się stało się nie odstanie! Matko!-stałam cała w serku i patrzyłam na nich.Była długa cisza.
-Kels. Musimy pogadać.-powiedział Parker i wziął ją na górę. Max podszedł do mnie.
-Vicky? Ja Cię przepraszam.. Po prostu się wkurzyłem. Nie chciałem.. Wszystko dobrze??
-Nic się nie stało.-usmiechnęłam się do niego.-Jestem brudna i mam siniaka,ale to nic. Bierz. Jest jeszcze jeden ko...
-Juz nie ma.-Nathan stał z dwoma pustymi szklankami.
-Sykesie głupi ty!-Max zaczął go gonić.
-Jay.. Możemy pogadać?-szturchnęłam Loczka w ramię.
-Tak pewnie. To chodźmy na górę..-pociągnął mnie za rękę...
*heeej! Wróciłam we czwartek. I teraz tak pomyślałam ze dodam.xdd Okey. mama nadzieję że sie spodoba! Do następnego!!
-Szczęścia życzę.-łzy naszły mi do oczu. Poszłam do naszego stolika. Akurat wszyscy siedzieli i pili drinki.-Ja już pójdę. Do zobaczenia. A i Tom. Nie idź do toalet i... porozmawiaj szczerze z Kelesy. Dobranoc.-odwróciłam się i wybuchnęłam płaczem.
-Pójdę z Tobą!-krzyknął za mną Jay. Chciałam iść sama jednak on za mną poszedł. Pozwoliłam mu. Przecież nie mogłam mu tego zabronić.
*oczami Toma*
-Ej wiecie co ona miała na myśli?-zapytał Siva.
-Nie mam pojęcia ale muszę to sprawdzić.-wstałem, a Max razem ze mną. Popatrzyłem na niego dziwnie.-Co ty ze mną jakimiś antenkami jesteś połączony czy coś?
-Idę z Tobą stary.-kiwnąłem tylko głową i poszliśmy w wyznaczone miejsce. To co tam zobaczyłem. Nie! To nie może być Kels! Ale nie! To Ona! Moja dziewczyna! Klęczała przed Patrykiem i... i.. i nie powiem co robiła! Max od razu mnie złapał żebym nie zrobił czegoś głupiego.
-Ty dzi**o!-wrzasnąłem a kochankowie oderwali się od siebie z niechęcią. Popatrzyła na mnie błagalnie i z bólem, ale to oczy nie robią już na mnie wrażenia. Wyrwałem sie z uścisku Maxa i podszedłem do Patryka. Uderzyłem go w jeden policzek.-To za mnie!-i w drugi.-Za moją miłość. A to..-kopnąłem go w krocze.-To za Vicky!
-Tom. Już! Chodź! Nie ma sensu.-Max wziął mnie za ramię.
-Nienawidzę Cię......kochanie.-przełknąłem ślinę i poszedłem za Maxem. Nie chciałem wracać do domu. Po prostu się chciałem upić.
*30 minut później*
-Tom. Ja..-podeszła do mnie kiedy sączyłem kolejnego drinka.
-No cześć.-byłem już nieźle wstawiony.
-Nie jesteś zły?-zapytała. Miała spuszczoną głowę, ale gdy się do niej odezwałem podniosła swój wzrok.
-Ja? Ja nie mogę na Ciebie patrzeć.-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Tom wiedz... Że ja Cię bardzo kocham. I nie wiem co we mnie wstąpiło, ale to ty jesteś moją jedyną miłością.-powiedziała i prawie sie rozpłakała, ale jej łzy mnie nie wzruszały.
-Dobra. Idź już. Piję sobie z Nathanem nie widzisz?-no właśnie. Siedziałem tylko z Sykesem. Chłopaki albo gdzieś poszli albo coś. A nie wiem nawet. Podeszła do mnie i chwyciła moją twarz w dłonie.
-Tak strasznie Cię kocham. I tak okropnie przepraszam.-pocałowała mnie i odeszła.
*oczami Vicky*
Do domu szliśmy w ciszy. Przy domu chłopaków zaczęło padać. Jay spojrzał w górę i krzywo się uśmiechnął. Przytulił mnie tylko i powiedział.
-Chodź do nas. Pada.
-Dobranoc. Dziękuje Ci.-ruszyłam w stronę domu Patryka.
-Dobranoc. -powiedział i już go nie widziałam. Weszłam do domu. Patryka jeszcze nie było. Nawet dobrze. Nie chciałam na razie go widzieć. Poszłam pod prysznic. Dopiero tam rozpłakałam się na dobre. Kiedy wyszłam spod kabiny dokładnie się wytarłam i ubrałam swoją różową koszulkę nocną i majciory. Poszłam do sypialni i położyłam się na pierzynie. Nagle dzwonek zadzwonił.
-Teraz? Uh..-zeszłam na dół a w drzwiach stała Kelsey.-Wejdź.-zaprosiłam ją ręką, a ona wyszczerzyła oczy.-No wchodź.-zaprosiłam ją śmielej i sie do niej ciepło uśmiechnęłam. Była cała mokra. Makijaż rozmyty od płaczu.
-Przepraszam.-wydusiła tylko z sb.
-Nie mnie przepraszaj tylko Toma. Teraz chodź. Dam Ci ręcznik. Wykapiesz się i ogarniesz. Dam Ci piżamę i pójdziesz do sypialni a ja prześpię sie na kanapie. Chodź.-objąłem ją ramieniem. Ona sie zatrzymała.
-Dlaczego to robisz? Dlaczego mi pomagasz?-wychlipała przez łzy.
-Bo nie potrafię inaczej.-uśmiechnęłam się do niej ciepło.
-Nie zasługujesz na to.-powiedziała, a ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem. Poszłyśmy do sypialni.
-Tu masz ręcznik. Mam tylko taką piżamę. Myślę że bd dobra na Ciebie. Przy lustrze masz płyn do demakijażu.
-Dziękuję.-wzięła ręcznik i poszła do łazienki. Ja przebrałam pościel i wzięłam jakiś kocyk i moją poduszkę. Blondi wyszła ubrana z łazienki i bez makijażu.
-Widzę że dobrze leży. To ja już pójdę na dół. Na pewno jesteś zmęczona. To dobranoc.-pocałowałam ją w polik.
-Dobranoc.-powiedziała i położyła się na łóżku.Ja zeszłam na dół i położyłam sie na kanapie.
Byłam strasznie
zmęczona. Wtuliłam się w podusię i powoli zasypiałam.
Oczami
Patryka*
Poszedłem
do
domu. Nie byłem napity, co to to nie. Nawet dwóch drinków
nie wypiłem, ale to gorzej dla mnie. Tak to byłaby jakaś wymówka.
Ehh.. Debil ze mnie. A w dodatku Vicky to wszystko widziała.
Słyszałem jej szept w klubie. Poszedłem na górę i położyłem się na łóżku
w sypialni., ale coś mi nie pasowało. Inne włosy, inny oddech! To nie
jest Vicky! Zaświeciłem małą lampkę. -Kelsey?!?!?!-krzyknąłem, ale to był błąd bo blondi się obudziła. -Patryk.-szepnęła.-Vicki jest na dole.-łzy naszły jej do oczu.
-Dziękuję.-jęknąłem. Zszedłem do salonu. Spała. Była taka bezbronna i piękna. Serce mnie zakuło. Uklęknąłem przed nią i pogładziłem po włosach. Momentalnie się obudziła. Cholera!
-Patryk..Cześć. Nie zostałeś w klubie?-zapytała swoim ciepłym głosem. O..czy ona mi wybaczyła?
-Wik..Ty... Kochanie.. Wybaczyłaś mi?
-Wybaczyłam Ci.-patrzyła mi w oczy kiedy to wypowiadała.
-Wiktorio...Nie zasługuje na Ciebie.-złapałem ją za dłoń i delikatnie pocałowałem.
-Jestem zmęczona.Wybacz. Wrócimy do tej rozmowy jutro.-zamknęła oczy. Jęknąłem tylko i pocałowałem ją w policzek. Ułożyłem się na ziemi i zasnąłem.
*Rano. Oczami Vicky*
Obudziłam sie i przetarłam oczy. Wstałam i o mało co nie zdeptałam Patryka, ale się wywróciłam i uderzyłam z hukiem o stół. Z szyi pociekła mi krew. Z dołu przybiegła blondynka. Pati tez sie obudził.
-Kochanie!-wrzasnął i wziął mnie na ręce. Położył mnie z powrotem na kanapę.
-Przyniosę apteczkę.-powiedziała wystraszona dziewczyna.
-Bardzo Cie boli?-zapytał wycierając krew z mojej szyi.
-Nie. Wszystko dobrze. Nie trzeba nic.-Kels przyniosła apteczkę i podała chłopakowi. On odkaził ranę na co ja mocno zacisnęłam zęby. Kiedy mnie opatrzył blondi odezwała sie po krótkim czasie.
-Ja już pójdę. Tylko wezmę swoje rzeczy.-szepnęła.
-Nie. Czekaj na mnie. Idziemy do chłopaków.-wstałam i podążyłam na górę.
-Nie! Vicky! Błagam! Nie!-krzyczała, ale nie zwracałam na to uwagi. Ubrałam sie w ciemne ciuchy, włosy miałam rozpuszczone. Nie miałam ochoty się stroić. Zeszłam na dół. Blondi zrezygnowana siedziała na kanapie. Patryk siedział obok.
-Chodź Kels. Idziemy. Dasz radę.-pogładziłam ja po ramieniu. Ona tylko wzruszyła ramionami. Wyszłyśmy z domu i w ciszy udałyśmy się do domu chłopaków. Kels szybko wcisnęła dzwonek i poszła za mnie.
-Będzie db. Spokojnie.-drzwi sie otworzyły a w nich stanął Tommy z butelką wody w ręce.
-Do widzenia.-zamknął nam przed nosem drzwi. Znowu zadzwoniłam. Otworzył tym razem i wpuścił nas do środka.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam sie i weszłam. Tomsley stali i gapili się na sb.-Porozmawiajcie sb szczerze. A Tb pijaku zrobię koktajl.-odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął.-Nie dziękujcie mi.. To lecę.-poszłam do kuchni a oni zostali na zewnątrz. W pomieszczeniu w którym aktualnie się znajdowałam był Jay i Nathan.
-Hej!-Nathan siedział i pił kawę.
-Matko! Co Ci się stało?!-Jay natychmiast do mnie doskoczył.
-Oj. Nic. Wywróciłam się i tyle. Nic mi nie jest.-uśmiechnęłam się i go wyminęłam. Podeszłam do lodówki i zaczęłam wyciągać najpotrzebniejsze składniki do koktajlu.
-Matko! Uważaj na sb! Ale co ty robisz??-Jay oparł się o blat i skrzyżował ręce.
-Robię koktajl. Patrz. Nathan wygląda jak siedem nieszczęść. Tom nie lepiej, a o Maxa nie pytam. Siva pewnie ustatkowany, bo ma dziewczynę.-uśmiechnęłam się i wzięłam stojący mi przed oczami mikser.
-Dzięki Ci dobra kobieto!-Nathan "leżał" na blacie i jęczał.
-Nie ma za co.-uśmiechnęłam się i kontynuowałam swoją czynność. Skończyłam i rozlałam na cztery. Do kuchni wszedł Tom, a za nim Kels.
-Tom. Proszę.-podałam mu szklankę. Był przybity. Było to widać w jego oczach. Z góry przyszli Siva, Max i Ree.
-Czego tu chcesz?! Nikt Cie tu nie chce!-powiedział Max. Trzymał ręcznik na szyi.
-Max.. Proszę..-jęknęłam i podałam mu koktajl.
-Wypieprzaj stąd suko!-walnął w szklankę. Duża zawartość napoju wylała się na mnie i uderzyła mnie w ranę. Kels zwiała na dwór z płaczem.
-Kels! Czekaj!-pobiegłam za nią. Siedziała na schodach. Usiadłam obok.
*W domu*
-Zamknij mordę, George!-Tom doskoczył do niego.
-Ej! Chłopaki! Spokój!-Ree stanęła pomiędzy nich.-Max! Przestań.. Musisz do tego wracć, na prawdę?
-Ma rację.. Daj spokój. Stało to się stało. I wgl nie wrzeszczcie.-jęknął Nathan.
-Wszyscy macie rację. Przepraszam Tom. Poniosło mnie. Ale jak sb przypomnę wczorajszy wieczór to mnie skręca..-zacisnął zęby.
-Dajcie mi spokój. I wgl. Co żeś zrobił Vicky? Powaliło Cie?-wrzasnął Tom, a Nathan walnął go w głowę.-Przywalić Ci?!-Tom d niego doskoczył.
-Zamknijcie się!-weszłam z Kles do pomieszczenia. Wszyscy umilkli.-Dajcie wreszcie spokój! Do cholery! Się stało się nie odstanie! Matko!-stałam cała w serku i patrzyłam na nich.Była długa cisza.
-Kels. Musimy pogadać.-powiedział Parker i wziął ją na górę. Max podszedł do mnie.
-Vicky? Ja Cię przepraszam.. Po prostu się wkurzyłem. Nie chciałem.. Wszystko dobrze??
-Nic się nie stało.-usmiechnęłam się do niego.-Jestem brudna i mam siniaka,ale to nic. Bierz. Jest jeszcze jeden ko...
-Juz nie ma.-Nathan stał z dwoma pustymi szklankami.
-Sykesie głupi ty!-Max zaczął go gonić.
-Jay.. Możemy pogadać?-szturchnęłam Loczka w ramię.
-Tak pewnie. To chodźmy na górę..-pociągnął mnie za rękę...
*heeej! Wróciłam we czwartek. I teraz tak pomyślałam ze dodam.xdd Okey. mama nadzieję że sie spodoba! Do następnego!!
środa, 16 lipca 2014
Rozdział 8
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do naszej sypialni. Z uśmiechem na twarzy przeciągnęłam się i spojrzałam na miejsce obok które było puste i zimne. Leniwie zeszłam z łóżka i w koszulce nocnej zeszłam na dół do kuchni. Patryk stał przy blacie i pichcił tosty. W radiu leciało Summer Calvin'a Harris'a. Lekko bujał swoimi biodrami. Uśmiechnęłam się. Podeszłam i wtuliłam się w niego.
-Oo. Moje słoneczko wstało.-cmoknął mnie w nosek.
-Tosty. Mmm.-porwałam jednego.
-Ej no.. Zjemy razem. Zaczekaj.-porwał mnie na ręce i usadził na krześle.Sam wziął talerz z tostami i położył na blacie. Znowu wziął mnie na ręce i usadził sb na kolanach.
-Ty to się u dźwigasz mój siłaczu.-zaczęłam się śmiać.
-Oj no. Jesteś leciutka jak piórko.-pocałował mnie w nosek.
-No chyba nie.-wepchałam mu tosta w usta i zaczęłam się śmiać.
-Osz ty! Jak ja Cie złapię!-zrobiłam wielkie oczy i pędem pobiegłam do salonu, a on za mną. Biegaliśmy po całym pomieszczeniu. Ja szybko pobiegłam na górę i zamknęłam chłopakowi drzwi przed nosem.
-Otwórz ty zdrajco ty!-zaczął się śmiać.
-Nie! Ubieraj się chamie bo idziemy do chłopaków!-wyciągałam ciuchy z szafy.
-No db.-smutny odszedł kawałek ale zorientował sie ze ty jesteś w sypialni.-Ale ty jesteś w sypialni małpo jedna!-znowu sie dobijał.
-A no tak. To Cię wpuszczę.-otworzyłaś drzwi. Stałaś w samej bieliźnie.
-No no no! To bd miał widoki.-uśmiechnął sie łobuzersko.
-O co to to nie mój kochany!-pocałowałam go w usta i biorąc ubrania poszłam do łazienki. Widziałam tylko nadąsaną minę Patryka. Ubrałam się w białe szorty. Do tego neonową, żółtą, luźną koszulkę odsłaniającą brzuch. Do tego takie same vansy. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Zrobiłam leciutki makijaż i gotowa poszłam do chłopaka który był już gotowy i znudzony czekał na mnie.
-Gotowy?-uśmiechnęłam się szeroko.
-Już od 10 minut.-spojrzał na zegarek.-Ale warto było czekać. Ale nie za skąpo?-zmarszczył brwi.
-Ale.. Nie za dużo tych ale? Chodźmy już.-pocałowałam go. On tylko przytaknął i wyszliśmy z domu zamykając go na klucz. Trzymając się za ręce poszliście pod domu The Wanted. Zadzwoniłaś dzwonkiem. Po chwili otworzył Ci Nathan.
-O hej! Wchodźcie!-zaprosił nas ręką a my z uśmiechem weszliśmy do środka.Zaraz za progiem Nathan pocałował mnie w policzek i ścisnął rękę Patryka.
-Nathan.-powiedział brunet i się lekko do nas uśmiechnął.
-Patryk.-chłopak to odwzajemnił.
-Tooo zapraszam dalej.-zaprosił nas do środka. Weszliśmy i poszliśmy do salonu. Chłopaki tam już siedzieli.
-Vicky!!-wszyscy rzucili się na mnie i przytulili.
-Ej! Ogarnijcie się! Chłopaki! Stoop!-śmiałam się a oni pod wpływem moich krzyków oderwali się ode mnie.-To jest Patryk. Mój chłopak.-wskazałam na blondyna.
-Ufiufiu!-wszyscy zaczęli gwizdać. Przedstawiać się i gratulować.
-Db już db! Co robimy?-uśmiechnęłam się szeroko.
-No idziemy na miasto nie?-powiedział Siva.
-Pewnie! Ale zadzwonimy po dziewczyny.-powiedział Tom i poszedł po telefon.
-Sorry. Ale po jakie dziewczyny?-lekko się speszyłam.
-Nareesha to dziewczyna Sivy a Kelsey to kobieta Toma.-uśmiechnął się Max.
-A my takie alony.-wyszczerzył się Nathan, a Jay? A Jay nic nie mówił Już miałam zapytać go co się dzieję ale on zaczął pierwszy.
-Jak głowa?-uśmiechnął sie tak sztucznie. Nie ogarniam tego gościa.
-A db już. Dziękuję.-puściłam mu oczko. Uśmiechnął się.
-Ey? Jaka głowa? ja nic nie wiem.-nadąsał sie mój Romeo, a ja go pocałowałam.
-Nic. Mały wypadek. Db już.-do drzwi ktoś zadzwonił.
-To pewnie dziewczyny! Leceeee!-Seev pobiegł do drzwi i otworzył dziewczyną.
-Jestem Kelsey.-powiedziała piękna blondynka i się ze mną przywitała.
-A ja Nareesha. Mów mi Ree.-uśmiechnęła się nieduża brunetka i pocałowała mnie w polik. Uśmiechnęłam sie szeroko.
-A ja Patryk.-powiedział blondyn zjadając Kels wzrokiem. Widziałam to i aż sie wpieniłam.
-Idziemy na miasto a później na imprezę!-powiedziała uradowana blondi.
-To idziemy!-odkrzyknęli wszyscy i zaczęli się śmiać. W dziewiątkę poszliśmy wreszcie do centrum. Najpierw na lody. Było przy tym dużo śmiechu.Tom wywalił na sb całą zawartość i wkurzony poszedł przed siebie a my zwijaliśmy się na chodniku. Później poszliśmy pod fontannę. Wrzuciliśmy do niego Patryka. Niestety on wziął mnie do środka i pocałował. Wszyscy klaskali i buczeli. Dużo dowiedzieliśmy się o sb na wzajem. Wyszliśmy spod wody i poszliśmy razem do domu The Wanted.
-Porywamy Vicky do nas i robimy się na bóstwo, a wy ubierzcie Patryka.-powiedziała Ree.
-Spoko laski!-powiedział Parker. Wyszłyśmy z domu chłopaków i poszliśmy do audicy Ree. Ja usiadłam jako pasażer a Kels z tyłu.
-To tak.. wszystkie idziemy do łazienek i się kąpiemy. Mamy trzy łazienki więc luzik. Później jedna suszy włosy druga robi makijaż i i tak na zmianę później szukamy ciuchów i się ubieramy i jedziemy do chłopaków.-powiedziała uradowana blondynka.
-Okey!-krzyknęłyśmy razem z brunetką i zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili dojechałyśmy do domu dziewczyn. Był bardzo ładny. Taki czerwony. A od dołu do rogów szły płytki. Byłam zachwycona.We trójkę weszłyśmy do środka.A tam było jeszcze piękniej! Tak kobieco i wgl! Poszłyśmy na górę. Ree dała mi ręcznik i poszłam do jednej z łazienek. Wzięłam prysznic. Było tak fajnie, ale trzeba było się już zbierać. Podsuszyłam włosy ręcznikiem. Wytarłam swoje nagie ciało i zaczęłam suszyć włosy. Uwinęłam się w 10 minut. Wyszłam z toalety i podążyłam do pokoju Kels.
-To jak się ubieramy?-uśmiechnęłam się do nich ciepło.
-Ja w to. Ty w to. A Nareesha w to.-blondynka podała nam zestawy i udałyśmy się tam skąd wróciliśmy. Ubrałam ciuchy. Były zajebiaszcze. Poszłam do dziewczyn. One były już gotowe. Wow! Wyglądały nieziemsko! Zrobiły mi kłosa i zrobiły ciemniejszy makijaż.
-Idziemy podbijać klub!-zaśmiała się blondi i zbiegła na dół.
-Istny diabeł.-powiedziałam do brunetki a ona się zaśmiała.
-A ja ją mam na co dzień.-puściła mi oczko. W bojowych nastrojach poszłyśmy do samochodu. Pojechałyśmy pod dom chłopaków. Oni czekali już na nas przed domem. Gdy nas zobaczyli wciągnęli powietrze.
-I jak?-zapytała Ree razem się okręciliśmy.
-Bosko!-Tom.
-Ślicznie!-Seev.
-Ale laski!-Patryk i Jay.
-Chodźcie laski.-zaśmiałyśmy się na słowa Maxa. I w tym momencie przyjechała limuzyna.
-Ale..-zatkało mnie.
-Panie przodem.-powiedział Nathan i puścił mi oczko. Weszłyśmy do limuzyny, a za nami chłopaki. Pojechaliśmy do najlepszego klubu w mieście. Wyszliśmy z wozu i poszliśmy do klubu. Zajęliśmy miejsca vip.
-To ja przyniosę drinki.-powiedział Seev i wziął Maxa ze sobą.-zaczęliśmy gadać. Po chwili przynieśli drinki.
-Porywam Cię do tańca!-Max porwał mnie i zaczęliśmy tańczyć. Tańczyłam ze wszystkim. Zrobiłam chwilę przerwy. Teraz chciałam potańczyć z Patrykiem bo była nasza ulubiona piosenka. Szukałam go wszędzie. Postanowiłam, że pójdę zobaczyć pod toalety. Ruszyłam w tamtą stroną a on...
** Siemanko! W związku z "Alex" Chodzi o to, że mam drugiego bloga w którym główna bohaterka ma na imię właśnie Alex. Przepraszam za to. Jadę na wakacje i nie bd mnie przez tydzień! Obiecuję jednak że przez ten czas bd pisać na kartkach i jak tylko przyjadę przepisze i opublikuję.xD Jest i kolejny! Mam nadzieję, ze się spodoba! CZYTASZ=KOMENTUJESZ! Paaa;*
-Oo. Moje słoneczko wstało.-cmoknął mnie w nosek.
-Tosty. Mmm.-porwałam jednego.
-Ej no.. Zjemy razem. Zaczekaj.-porwał mnie na ręce i usadził na krześle.Sam wziął talerz z tostami i położył na blacie. Znowu wziął mnie na ręce i usadził sb na kolanach.
-Ty to się u dźwigasz mój siłaczu.-zaczęłam się śmiać.
-Oj no. Jesteś leciutka jak piórko.-pocałował mnie w nosek.
-No chyba nie.-wepchałam mu tosta w usta i zaczęłam się śmiać.
-Osz ty! Jak ja Cie złapię!-zrobiłam wielkie oczy i pędem pobiegłam do salonu, a on za mną. Biegaliśmy po całym pomieszczeniu. Ja szybko pobiegłam na górę i zamknęłam chłopakowi drzwi przed nosem.
-Otwórz ty zdrajco ty!-zaczął się śmiać.
-Nie! Ubieraj się chamie bo idziemy do chłopaków!-wyciągałam ciuchy z szafy.
-No db.-smutny odszedł kawałek ale zorientował sie ze ty jesteś w sypialni.-Ale ty jesteś w sypialni małpo jedna!-znowu sie dobijał.
-A no tak. To Cię wpuszczę.-otworzyłaś drzwi. Stałaś w samej bieliźnie.
-No no no! To bd miał widoki.-uśmiechnął sie łobuzersko.
-O co to to nie mój kochany!-pocałowałam go w usta i biorąc ubrania poszłam do łazienki. Widziałam tylko nadąsaną minę Patryka. Ubrałam się w białe szorty. Do tego neonową, żółtą, luźną koszulkę odsłaniającą brzuch. Do tego takie same vansy. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Zrobiłam leciutki makijaż i gotowa poszłam do chłopaka który był już gotowy i znudzony czekał na mnie.
-Gotowy?-uśmiechnęłam się szeroko.
-Już od 10 minut.-spojrzał na zegarek.-Ale warto było czekać. Ale nie za skąpo?-zmarszczył brwi.
-Ale.. Nie za dużo tych ale? Chodźmy już.-pocałowałam go. On tylko przytaknął i wyszliśmy z domu zamykając go na klucz. Trzymając się za ręce poszliście pod domu The Wanted. Zadzwoniłaś dzwonkiem. Po chwili otworzył Ci Nathan.
-O hej! Wchodźcie!-zaprosił nas ręką a my z uśmiechem weszliśmy do środka.Zaraz za progiem Nathan pocałował mnie w policzek i ścisnął rękę Patryka.
-Nathan.-powiedział brunet i się lekko do nas uśmiechnął.
-Patryk.-chłopak to odwzajemnił.
-Tooo zapraszam dalej.-zaprosił nas do środka. Weszliśmy i poszliśmy do salonu. Chłopaki tam już siedzieli.
-Vicky!!-wszyscy rzucili się na mnie i przytulili.
-Ej! Ogarnijcie się! Chłopaki! Stoop!-śmiałam się a oni pod wpływem moich krzyków oderwali się ode mnie.-To jest Patryk. Mój chłopak.-wskazałam na blondyna.
-Ufiufiu!-wszyscy zaczęli gwizdać. Przedstawiać się i gratulować.
-Db już db! Co robimy?-uśmiechnęłam się szeroko.
-No idziemy na miasto nie?-powiedział Siva.
-Pewnie! Ale zadzwonimy po dziewczyny.-powiedział Tom i poszedł po telefon.
-Sorry. Ale po jakie dziewczyny?-lekko się speszyłam.
-Nareesha to dziewczyna Sivy a Kelsey to kobieta Toma.-uśmiechnął się Max.
-A my takie alony.-wyszczerzył się Nathan, a Jay? A Jay nic nie mówił Już miałam zapytać go co się dzieję ale on zaczął pierwszy.
-Jak głowa?-uśmiechnął sie tak sztucznie. Nie ogarniam tego gościa.
-A db już. Dziękuję.-puściłam mu oczko. Uśmiechnął się.
-Ey? Jaka głowa? ja nic nie wiem.-nadąsał sie mój Romeo, a ja go pocałowałam.
-Nic. Mały wypadek. Db już.-do drzwi ktoś zadzwonił.
-To pewnie dziewczyny! Leceeee!-Seev pobiegł do drzwi i otworzył dziewczyną.
-Jestem Kelsey.-powiedziała piękna blondynka i się ze mną przywitała.
-A ja Nareesha. Mów mi Ree.-uśmiechnęła się nieduża brunetka i pocałowała mnie w polik. Uśmiechnęłam sie szeroko.
-A ja Patryk.-powiedział blondyn zjadając Kels wzrokiem. Widziałam to i aż sie wpieniłam.
-Idziemy na miasto a później na imprezę!-powiedziała uradowana blondi.
-To idziemy!-odkrzyknęli wszyscy i zaczęli się śmiać. W dziewiątkę poszliśmy wreszcie do centrum. Najpierw na lody. Było przy tym dużo śmiechu.Tom wywalił na sb całą zawartość i wkurzony poszedł przed siebie a my zwijaliśmy się na chodniku. Później poszliśmy pod fontannę. Wrzuciliśmy do niego Patryka. Niestety on wziął mnie do środka i pocałował. Wszyscy klaskali i buczeli. Dużo dowiedzieliśmy się o sb na wzajem. Wyszliśmy spod wody i poszliśmy razem do domu The Wanted.
-Porywamy Vicky do nas i robimy się na bóstwo, a wy ubierzcie Patryka.-powiedziała Ree.
-Spoko laski!-powiedział Parker. Wyszłyśmy z domu chłopaków i poszliśmy do audicy Ree. Ja usiadłam jako pasażer a Kels z tyłu.
-To tak.. wszystkie idziemy do łazienek i się kąpiemy. Mamy trzy łazienki więc luzik. Później jedna suszy włosy druga robi makijaż i i tak na zmianę później szukamy ciuchów i się ubieramy i jedziemy do chłopaków.-powiedziała uradowana blondynka.
-Okey!-krzyknęłyśmy razem z brunetką i zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili dojechałyśmy do domu dziewczyn. Był bardzo ładny. Taki czerwony. A od dołu do rogów szły płytki. Byłam zachwycona.We trójkę weszłyśmy do środka.A tam było jeszcze piękniej! Tak kobieco i wgl! Poszłyśmy na górę. Ree dała mi ręcznik i poszłam do jednej z łazienek. Wzięłam prysznic. Było tak fajnie, ale trzeba było się już zbierać. Podsuszyłam włosy ręcznikiem. Wytarłam swoje nagie ciało i zaczęłam suszyć włosy. Uwinęłam się w 10 minut. Wyszłam z toalety i podążyłam do pokoju Kels.
-To jak się ubieramy?-uśmiechnęłam się do nich ciepło.
-Ja w to. Ty w to. A Nareesha w to.-blondynka podała nam zestawy i udałyśmy się tam skąd wróciliśmy. Ubrałam ciuchy. Były zajebiaszcze. Poszłam do dziewczyn. One były już gotowe. Wow! Wyglądały nieziemsko! Zrobiły mi kłosa i zrobiły ciemniejszy makijaż.
-Idziemy podbijać klub!-zaśmiała się blondi i zbiegła na dół.
-Istny diabeł.-powiedziałam do brunetki a ona się zaśmiała.
-A ja ją mam na co dzień.-puściła mi oczko. W bojowych nastrojach poszłyśmy do samochodu. Pojechałyśmy pod dom chłopaków. Oni czekali już na nas przed domem. Gdy nas zobaczyli wciągnęli powietrze.
-I jak?-zapytała Ree razem się okręciliśmy.
-Bosko!-Tom.
-Ślicznie!-Seev.
-Ale laski!-Patryk i Jay.
-Chodźcie laski.-zaśmiałyśmy się na słowa Maxa. I w tym momencie przyjechała limuzyna.
-Ale..-zatkało mnie.
-Panie przodem.-powiedział Nathan i puścił mi oczko. Weszłyśmy do limuzyny, a za nami chłopaki. Pojechaliśmy do najlepszego klubu w mieście. Wyszliśmy z wozu i poszliśmy do klubu. Zajęliśmy miejsca vip.
-To ja przyniosę drinki.-powiedział Seev i wziął Maxa ze sobą.-zaczęliśmy gadać. Po chwili przynieśli drinki.
-Porywam Cię do tańca!-Max porwał mnie i zaczęliśmy tańczyć. Tańczyłam ze wszystkim. Zrobiłam chwilę przerwy. Teraz chciałam potańczyć z Patrykiem bo była nasza ulubiona piosenka. Szukałam go wszędzie. Postanowiłam, że pójdę zobaczyć pod toalety. Ruszyłam w tamtą stroną a on...
** Siemanko! W związku z "Alex" Chodzi o to, że mam drugiego bloga w którym główna bohaterka ma na imię właśnie Alex. Przepraszam za to. Jadę na wakacje i nie bd mnie przez tydzień! Obiecuję jednak że przez ten czas bd pisać na kartkach i jak tylko przyjadę przepisze i opublikuję.xD Jest i kolejny! Mam nadzieję, ze się spodoba! CZYTASZ=KOMENTUJESZ! Paaa;*
piątek, 11 lipca 2014
Rozdział 7
Właśnie nie wiem. Nic nie wiem! O co tu chodzi?!-zdenerwowana zaczęłam krzyczeć i machać mu listem przed oczami.
-Bo.. Vicky..Bo.. Ten dom. Nie załatwili nam rodzice. Moja babcia niedawno zmarła. No i przepisała na mnie ten dom. Wiem, ze Ci nie powiedziałem ale babcia nie chciała! Zrozum.-popatrzył na mnie z bólem.
-Nie Patryk. Nie zrozumiem.. Okłamałeś mnie..A co znaczy to ostatnie zdanie?! No co?!-walnęłam w niego listem i opadłam na bujany fotel. Uspokajałam oddech. Starałam się być spokojna ale jakoś nie mogłam. Patryk przewertował wzrokiem kartkę papieru, a jego oczy z chwilą stawały się coraz to większe. Widziałam w nich zaskoczenie, ale wiedziałam, ze jest ono fałszywe. Przecież stać go na to. Cały fałszywy i zakłamany.-Już nie udawaj!
-Ale ja nic o tym nie wiem!! Zrozum!-podniósł głos.
-Jasne..Nie wierzę Ci! Kłamiesz! Znowu kłamiesz!-warknęłam.
-Nie kłamie do cholery! Ogarnij się! Sama wiecznie kłamiesz debilko!!-wrzasnął. Zabolało mnie to. Chyba zorientował się co powiedział bo popatrzył na mnie z bólem i powoli podchodził do mnie wciągając ręce przed siebie.
-Zostaw mnie!-wybiegłam z domu cała zapłakana. Stanęłam na środku chodnika i zastanawiałam się gdzie mam biec. Obróciłam się i zobaczyłam Patryka biegnącego do mnie. Szybko pobiegłam na prawo. Po chwili na kogoś upadłam. Bez zastanowienia kto to powiedziałam.
-Błagam schowaj mnie gdzieś!-przez te łzy nie widziałam nawet jego twarzy. Tylko poczułam pociągający zapach perfum. Męskich perfum. Chłopak porwał mnie na ręce i pobiegł w jakimś kierunku. Odruchowo przytuliłam się do jego klatki piersiowej i starałam sie zasnąć, ale nie mogłam. Leżałam tylko. Już widziałam normalnie. Łzy nie przysłaniały mi świata i zobaczyłam loczkowatego chłopaka. J..Jay. Właśnie. Patrzyłam na jego zmęczoną twarz. Co chwilę zagryzał wargi. Czułam sie niezręcznie. Zamknęłam oczy. Po niedługim czasie chłopak położył mnie na łóżku i ściągnął buty.
-Nie śpię.-jęknęłam i usiadłam.
-Co sie dzieje?-zapytał i podniósł mój podbródek. Spojrzał głęboko w oczy. Zaszkliły mu się i zaczął płakać. Przytulił się do mnie. Był taki bezbronny.
-Cii.. Cichutko.-głaskałam go po włosach. Jego loczki były takie fajne. Zasnął. Słodziak taki.
Tylko co ja teraz zrobię. Zasnął sb a ja nie jestem u siebie. Ciemno się robi. I chce mi sie pić. Płożę go na łóżku i ściągnę bluzkę i buty. Spodni już nie tknę. Mam chłopaka. Znaczy...... Tak mi sie wydaje. Postanowiłam, że zejdę na dół. Powoli i po ciuchu poszłam do kuchni. Najpierw błądziłam ale znalazłam to co chciałam znaleźć.Trochę się porządziłam ale kurcze nie piłam cały dzień. Stanęłam przy blacie i wzięłam soku z kartonu i nalałam do szklanki. Mam nadzieję ze była czysta. Wzięłam łyka i.. już nic nie pamiętam.
*Oczami Jaya*
Gwałtownie się obudziłem. Byłem cały mokry. Znowu ten sam koszmar. Śmierć Merry. Usiadłem. Rozglądałem się po pokoju w poszukiwaniu dziewczyny. Buty były. Więc gdzie poszła? O nie, nie nie nie nie! Chłopaki! Szybko zbiegłem na dół. Kuchnia, pusto. Nie! Szklanka rozbita i ten zapach unoszący się w powietrzu. Szybko pobiegłem do salonu. Chłopaki siedzieli na kanapie z lodem w ręce.
-Co wy narobiliście debile jebane?!-wrzeszczałem. Podbiegłem do kanapy. Vicky leżała na kanapie z tyłu głowy lała się krew, która brudziła kanapę. Patrzyła na mnie zmrużonymi oczami.
-Jay. To nie tak. Myśleliśmy że...-zaczął Nathan. Niech się zamknie bo go rozszarpie.
-Ty się nie odzywaj! Już raz zabiłeś moją dziewczynę!-wrzasnąłem. Wiedziałem jak ten temat jest delikatny dla Nathana. Nie chciałem go poruszać, ale nerwy mnie poniosły.
-Żałuję, że wtedy też się nie zabiłem.-powiedział smutnym głosem i pobiegł na górę.
-Jay. Nic się nie stało. To ja się porządziłam. Jest dobrze.-wstała i złapała sie za głowę. Dłoń miała zakrwawioną.
-O Boże!-upadła z powrotem. Tom pobiegł po apteczkę i wyciągnął bandaż i owinął jej głowę. Ja siedziałem obok i głaskałem ją po ręce.-Kim wy jesteście?-zapytała a ja sie wystraszyłem.
-Co żeście zrobili?! Pamięć straciła!
-Nie! Jay.. Przecież ja ich nie znam. Ciebie właściwie też. A nie.. Zaraz. The Wanted.Aaa. Tak. Tom, Max, Siva, Nathan i Jay.-mówiła po kolei a ja się uśmiechnąłem.
-Powiedziałaś od najstarszego.-dodał Siva.
-Nawet się nie zorientowałem.-to ja.xd
-Ja pójdę do Nath'a i bd się zbierać. Za długo tu jestem.-jęknęłam.
-Możesz zostać na noc.-walnął Max. W sumie to tu ma chłopak łeb.
-Nie. Podziękuję. Ale możemy się spotkać.-poszła na górę.
*Oczami Vicky*
Poszłam na górę. Słyszałam mocne słowa dobiegające z pokoju po prawej. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Zapadła cisza.
-Nathan. To ja. Wpuść mnie.-mówiłam delikatnie jednak nadal nikt nie odpowiadał. Weszłam do środka.-Mogę?-poklepał na łóżko. W ręku trzymał żyletkę. Zerknęłam na nią i usiadłam obok. -Też się cięłam.-podniosłam rękawy. On popatrzył wielkimi oczami na moje dłonie i delikatnie przejechał po ranach.
-Dlaczego to robiłaś?-powiedział wreszcie.
-Patryk. Mój aktualny chłopak powiedział swojemu kumplowi o tym że go kocham. Wszyscy się śmiali, a ja wybiegłam z domu i zaciachałam się. Prawie straciłam przytomność.-podciągnęłam rękawy.
-Kto Cię uratował?
-Nikt. Przestałam się ciąć i zasnęłam. A teraz powiedz mi o co chodzi.-usiadłam po turecku na łóżku, a Nathy poszedł w moje ślady.
-Były Walentynki. Jay kupił już prezent dla Merry, ale ona nie miała go jeszcze. Jak wariatka wyciągnęła mnie za koszule z domu i wszystko opowiedziała. Zgodziłem się jechać na zakupy. Jechałem normalnie. Ona wrzeszczała, żeby przyspieszył. Zrobiłem to ale powiedziałem że mocniej nie przy gazuje bo się rozbijemy. Zgodziła się na to. Ale...-zaciął się.Widziałam że jest mu ciężko.
-Spokojnie. Jak nie chcesz to nie mów.-pogłaskałam go po ręce.
-Nie! Nie... Chcę. Wszystko było by dobrze gdyby jakiś kretyn nie wyhamował i uderzył tylko od strony kierowcy. W Merry. Ona zginęła na miejscu, a ja byłem w śpiączce. Tylko, że Jay obwinia mnie za to, że to ja wjechałem w tego faceta. A to nie prawda.-łzy mu się puściły.
-Nathan nie płacz. Cii. No nie płacz. A mówiłeś mu o tym? Że to ktoś w Was wjechał?-starałam się go uspokoić.
-Tak! Milion razy, ale on mówi że to ja. Powiedział, że żałuje, że się obudziłem. Rozumiesz? Wykrzyczał mi to w twarz! A to nie była moja wina!-rozpłakał sie na dobre i przytulił się do mnie.
-Nie płacz. Nathan. Merry była dla niego ważna. Nie wyobrażam sb gdy coś takiego przytrafiło się mi. Obwiniałabym wszystkich. Ty pewnie też.-głaskałam go po głowie. Było mi źle więc usiadłam na nim.
-Rozpłakałem się jak jakiś mięczak. Przepraszam, ale..
-Przestań. Każdy czasem ma chwile słabości.-ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona.-wziął mnie na ręce i położył mnie.
-Zmęczona życiem.-jęknęłam i spojrzałam na telefon. 22:00.
-Vicky. Co się dzieje? Przepraszam za głowę. Nie chciałem.-jęknął.
-Wybaczam Ci.Nie, nic. Nie chcę o tym mówić.-uśmiechnęłam się. Ściągnęłam bandaż z głowy.
-Rozumiem. Ej, zostaw to. Bo się nie zagoi.
-Nie. Jest dobrze. Wiesz. Ja już pójdę. Patryk się pewnie martwi.-wstałam z łóżka i go przytuliłam.
-Wpadnijcie jutro do nas. Wyjdziemy gdzieś w siódemkę czy coś.
-Na pewno przyjdziemy. Dobranoc, Nathy.-już miałam wychodzić.
-Vicky.
-Tak?-odwróciłam się.
-Dziękuję Ci.-uśmiechnął się.
-Nie dziękuj mi. Nigdy.-puściłam mu oczko i poszłam do pokoju Jaya. Ubrałam buty i zbiegłam na dół.
-Dzięki chłopaki. Miło było mi was poznać ale już pójdę.-uśmiechnęłam sie.
-Cześć Vicky! Wpadnij jutro!-powiedzieli wszyscy.
-Czekaj! Odprowadzę Cię.-Jay. Loczek mięciutki. Hahaha matko o czym ja myślę?
-Nie trzeba. Dobranoc!-wyszłam z domu i szybkim krokiem poszłam w lewo. Skąd znałam drogę? Nie wiem. Jay stamtąd szedł wtedy kiedy potrzebowałam pomocy. Wydaje mi się że droga jest prosta. Nie myliłam się. Po chwili stanęłam przed naszą willą. Miałam wątpliwości co do tego czy tam wejść czy też nie. Wreszcie weszłam do środka. Ściągnęłam buty i poszłam do kuchni. W niej był Patryk. Siedział przy piwie z telefonem w ręce. Gdy mnie zobaczył zerwał sie na równe nogi.
-Vicky! Kochanie moje!-podszedł do mnie i mocno przytulił.-Przepraszam! Przepraszam! Ja nie chciałem! Ja Cię kocham! Nie chciałem Cię urazić.
-Dobrze Patryk. Nie mówmy już o tym. Proszę.-uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-Moja księżniczko!-porwał mnie na ręce i okręcił dookoła.
-Hahaha Patryk! Hahaha! Puszczaj! Jestem śpiąca!-przytuliła się do jego szyi i pocałowałam.
-Księżniczko, jutro wychodzimy razem dobrze?-uśmiechnął się szeroko i zaniósł mnie do sypialni.
-Wiesz, bo poznałam The Wanted. Chciałabym z Tb iść jutro do nich.
-Jeśli sprawi Ci to przyjemność.
-Kocham Cię!-krzyknęłam i razem z nim padłam na łóżko.
-A ja Ciebie. Ale po jutrze idziemy do twojego wujka.-powiedział stanowczo.
-Tak jest szefie!-porwałam ręcznik i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic, odkręciłam wodę, która spłukała ze mnie cały trud tego dnia. Po 10 minutach wyszłam spod prysznica i dokładnie się wysuszyłam. Ubrałam koszulkę nocną i stringi. Wróciłam do sypialni. Patryk już spał. Wpakowałam tyłek na łóżko i z uśmiechem na twarzy zasnęłam.
*Heeej! Napisałam! Kto się cieszy łapka w górę! Wena kompletnie do mnie powróciła więc rozdziały bd pojawiać się częściej. Znaczy taka mam nadzieję. Do nn;*
-Bo.. Vicky..Bo.. Ten dom. Nie załatwili nam rodzice. Moja babcia niedawno zmarła. No i przepisała na mnie ten dom. Wiem, ze Ci nie powiedziałem ale babcia nie chciała! Zrozum.-popatrzył na mnie z bólem.
-Nie Patryk. Nie zrozumiem.. Okłamałeś mnie..A co znaczy to ostatnie zdanie?! No co?!-walnęłam w niego listem i opadłam na bujany fotel. Uspokajałam oddech. Starałam się być spokojna ale jakoś nie mogłam. Patryk przewertował wzrokiem kartkę papieru, a jego oczy z chwilą stawały się coraz to większe. Widziałam w nich zaskoczenie, ale wiedziałam, ze jest ono fałszywe. Przecież stać go na to. Cały fałszywy i zakłamany.-Już nie udawaj!
-Ale ja nic o tym nie wiem!! Zrozum!-podniósł głos.
-Jasne..Nie wierzę Ci! Kłamiesz! Znowu kłamiesz!-warknęłam.
-Nie kłamie do cholery! Ogarnij się! Sama wiecznie kłamiesz debilko!!-wrzasnął. Zabolało mnie to. Chyba zorientował się co powiedział bo popatrzył na mnie z bólem i powoli podchodził do mnie wciągając ręce przed siebie.
-Zostaw mnie!-wybiegłam z domu cała zapłakana. Stanęłam na środku chodnika i zastanawiałam się gdzie mam biec. Obróciłam się i zobaczyłam Patryka biegnącego do mnie. Szybko pobiegłam na prawo. Po chwili na kogoś upadłam. Bez zastanowienia kto to powiedziałam.
-Błagam schowaj mnie gdzieś!-przez te łzy nie widziałam nawet jego twarzy. Tylko poczułam pociągający zapach perfum. Męskich perfum. Chłopak porwał mnie na ręce i pobiegł w jakimś kierunku. Odruchowo przytuliłam się do jego klatki piersiowej i starałam sie zasnąć, ale nie mogłam. Leżałam tylko. Już widziałam normalnie. Łzy nie przysłaniały mi świata i zobaczyłam loczkowatego chłopaka. J..Jay. Właśnie. Patrzyłam na jego zmęczoną twarz. Co chwilę zagryzał wargi. Czułam sie niezręcznie. Zamknęłam oczy. Po niedługim czasie chłopak położył mnie na łóżku i ściągnął buty.
-Nie śpię.-jęknęłam i usiadłam.
-Co sie dzieje?-zapytał i podniósł mój podbródek. Spojrzał głęboko w oczy. Zaszkliły mu się i zaczął płakać. Przytulił się do mnie. Był taki bezbronny.
-Cii.. Cichutko.-głaskałam go po włosach. Jego loczki były takie fajne. Zasnął. Słodziak taki.
Tylko co ja teraz zrobię. Zasnął sb a ja nie jestem u siebie. Ciemno się robi. I chce mi sie pić. Płożę go na łóżku i ściągnę bluzkę i buty. Spodni już nie tknę. Mam chłopaka. Znaczy...... Tak mi sie wydaje. Postanowiłam, że zejdę na dół. Powoli i po ciuchu poszłam do kuchni. Najpierw błądziłam ale znalazłam to co chciałam znaleźć.Trochę się porządziłam ale kurcze nie piłam cały dzień. Stanęłam przy blacie i wzięłam soku z kartonu i nalałam do szklanki. Mam nadzieję ze była czysta. Wzięłam łyka i.. już nic nie pamiętam.
*Oczami Jaya*
Gwałtownie się obudziłem. Byłem cały mokry. Znowu ten sam koszmar. Śmierć Merry. Usiadłem. Rozglądałem się po pokoju w poszukiwaniu dziewczyny. Buty były. Więc gdzie poszła? O nie, nie nie nie nie! Chłopaki! Szybko zbiegłem na dół. Kuchnia, pusto. Nie! Szklanka rozbita i ten zapach unoszący się w powietrzu. Szybko pobiegłem do salonu. Chłopaki siedzieli na kanapie z lodem w ręce.
-Co wy narobiliście debile jebane?!-wrzeszczałem. Podbiegłem do kanapy. Vicky leżała na kanapie z tyłu głowy lała się krew, która brudziła kanapę. Patrzyła na mnie zmrużonymi oczami.
-Jay. To nie tak. Myśleliśmy że...-zaczął Nathan. Niech się zamknie bo go rozszarpie.
-Ty się nie odzywaj! Już raz zabiłeś moją dziewczynę!-wrzasnąłem. Wiedziałem jak ten temat jest delikatny dla Nathana. Nie chciałem go poruszać, ale nerwy mnie poniosły.
-Żałuję, że wtedy też się nie zabiłem.-powiedział smutnym głosem i pobiegł na górę.
-Jay. Nic się nie stało. To ja się porządziłam. Jest dobrze.-wstała i złapała sie za głowę. Dłoń miała zakrwawioną.
-O Boże!-upadła z powrotem. Tom pobiegł po apteczkę i wyciągnął bandaż i owinął jej głowę. Ja siedziałem obok i głaskałem ją po ręce.-Kim wy jesteście?-zapytała a ja sie wystraszyłem.
-Co żeście zrobili?! Pamięć straciła!
-Nie! Jay.. Przecież ja ich nie znam. Ciebie właściwie też. A nie.. Zaraz. The Wanted.Aaa. Tak. Tom, Max, Siva, Nathan i Jay.-mówiła po kolei a ja się uśmiechnąłem.
-Powiedziałaś od najstarszego.-dodał Siva.
-Nawet się nie zorientowałem.-to ja.xd
-Ja pójdę do Nath'a i bd się zbierać. Za długo tu jestem.-jęknęłam.
-Możesz zostać na noc.-walnął Max. W sumie to tu ma chłopak łeb.
-Nie. Podziękuję. Ale możemy się spotkać.-poszła na górę.
*Oczami Vicky*
Poszłam na górę. Słyszałam mocne słowa dobiegające z pokoju po prawej. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Zapadła cisza.
-Nathan. To ja. Wpuść mnie.-mówiłam delikatnie jednak nadal nikt nie odpowiadał. Weszłam do środka.-Mogę?-poklepał na łóżko. W ręku trzymał żyletkę. Zerknęłam na nią i usiadłam obok. -Też się cięłam.-podniosłam rękawy. On popatrzył wielkimi oczami na moje dłonie i delikatnie przejechał po ranach.
-Dlaczego to robiłaś?-powiedział wreszcie.
-Patryk. Mój aktualny chłopak powiedział swojemu kumplowi o tym że go kocham. Wszyscy się śmiali, a ja wybiegłam z domu i zaciachałam się. Prawie straciłam przytomność.-podciągnęłam rękawy.
-Kto Cię uratował?
-Nikt. Przestałam się ciąć i zasnęłam. A teraz powiedz mi o co chodzi.-usiadłam po turecku na łóżku, a Nathy poszedł w moje ślady.
-Były Walentynki. Jay kupił już prezent dla Merry, ale ona nie miała go jeszcze. Jak wariatka wyciągnęła mnie za koszule z domu i wszystko opowiedziała. Zgodziłem się jechać na zakupy. Jechałem normalnie. Ona wrzeszczała, żeby przyspieszył. Zrobiłem to ale powiedziałem że mocniej nie przy gazuje bo się rozbijemy. Zgodziła się na to. Ale...-zaciął się.Widziałam że jest mu ciężko.
-Spokojnie. Jak nie chcesz to nie mów.-pogłaskałam go po ręce.
-Nie! Nie... Chcę. Wszystko było by dobrze gdyby jakiś kretyn nie wyhamował i uderzył tylko od strony kierowcy. W Merry. Ona zginęła na miejscu, a ja byłem w śpiączce. Tylko, że Jay obwinia mnie za to, że to ja wjechałem w tego faceta. A to nie prawda.-łzy mu się puściły.
-Nathan nie płacz. Cii. No nie płacz. A mówiłeś mu o tym? Że to ktoś w Was wjechał?-starałam się go uspokoić.
-Tak! Milion razy, ale on mówi że to ja. Powiedział, że żałuje, że się obudziłem. Rozumiesz? Wykrzyczał mi to w twarz! A to nie była moja wina!-rozpłakał sie na dobre i przytulił się do mnie.
-Nie płacz. Nathan. Merry była dla niego ważna. Nie wyobrażam sb gdy coś takiego przytrafiło się mi. Obwiniałabym wszystkich. Ty pewnie też.-głaskałam go po głowie. Było mi źle więc usiadłam na nim.
-Rozpłakałem się jak jakiś mięczak. Przepraszam, ale..
-Przestań. Każdy czasem ma chwile słabości.-ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona.-wziął mnie na ręce i położył mnie.
-Zmęczona życiem.-jęknęłam i spojrzałam na telefon. 22:00.
-Vicky. Co się dzieje? Przepraszam za głowę. Nie chciałem.-jęknął.
-Wybaczam Ci.Nie, nic. Nie chcę o tym mówić.-uśmiechnęłam się. Ściągnęłam bandaż z głowy.
-Rozumiem. Ej, zostaw to. Bo się nie zagoi.
-Nie. Jest dobrze. Wiesz. Ja już pójdę. Patryk się pewnie martwi.-wstałam z łóżka i go przytuliłam.
-Wpadnijcie jutro do nas. Wyjdziemy gdzieś w siódemkę czy coś.
-Na pewno przyjdziemy. Dobranoc, Nathy.-już miałam wychodzić.
-Vicky.
-Tak?-odwróciłam się.
-Dziękuję Ci.-uśmiechnął się.
-Nie dziękuj mi. Nigdy.-puściłam mu oczko i poszłam do pokoju Jaya. Ubrałam buty i zbiegłam na dół.
-Dzięki chłopaki. Miło było mi was poznać ale już pójdę.-uśmiechnęłam sie.
-Cześć Vicky! Wpadnij jutro!-powiedzieli wszyscy.
-Czekaj! Odprowadzę Cię.-Jay. Loczek mięciutki. Hahaha matko o czym ja myślę?
-Nie trzeba. Dobranoc!-wyszłam z domu i szybkim krokiem poszłam w lewo. Skąd znałam drogę? Nie wiem. Jay stamtąd szedł wtedy kiedy potrzebowałam pomocy. Wydaje mi się że droga jest prosta. Nie myliłam się. Po chwili stanęłam przed naszą willą. Miałam wątpliwości co do tego czy tam wejść czy też nie. Wreszcie weszłam do środka. Ściągnęłam buty i poszłam do kuchni. W niej był Patryk. Siedział przy piwie z telefonem w ręce. Gdy mnie zobaczył zerwał sie na równe nogi.
-Vicky! Kochanie moje!-podszedł do mnie i mocno przytulił.-Przepraszam! Przepraszam! Ja nie chciałem! Ja Cię kocham! Nie chciałem Cię urazić.
-Dobrze Patryk. Nie mówmy już o tym. Proszę.-uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-Moja księżniczko!-porwał mnie na ręce i okręcił dookoła.
-Hahaha Patryk! Hahaha! Puszczaj! Jestem śpiąca!-przytuliła się do jego szyi i pocałowałam.
-Księżniczko, jutro wychodzimy razem dobrze?-uśmiechnął się szeroko i zaniósł mnie do sypialni.
-Wiesz, bo poznałam The Wanted. Chciałabym z Tb iść jutro do nich.
-Jeśli sprawi Ci to przyjemność.
-Kocham Cię!-krzyknęłam i razem z nim padłam na łóżko.
-A ja Ciebie. Ale po jutrze idziemy do twojego wujka.-powiedział stanowczo.
-Tak jest szefie!-porwałam ręcznik i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic, odkręciłam wodę, która spłukała ze mnie cały trud tego dnia. Po 10 minutach wyszłam spod prysznica i dokładnie się wysuszyłam. Ubrałam koszulkę nocną i stringi. Wróciłam do sypialni. Patryk już spał. Wpakowałam tyłek na łóżko i z uśmiechem na twarzy zasnęłam.
*Heeej! Napisałam! Kto się cieszy łapka w górę! Wena kompletnie do mnie powróciła więc rozdziały bd pojawiać się częściej. Znaczy taka mam nadzieję. Do nn;*
środa, 2 lipca 2014
Streszczenie.☺
Wiktoria-nastolatka z Polski. Bardzo chce sie stad wyrwać. Ma dość otaczających ja ludzi. W dodatku jej głowę zabrudzał Patryk. Kolega z klasy a zarazem przyjaciel z dzieciństwa. Odwiedził ją dziś brat z żoną. Okazało się, ze bd mieli dziecko. Była wściekła. Wieczorem, a raczej już nocą wyszła z domu na spacer.Kiedy przechodziła obok jego domu.-zderzyła się z... nim. Odprowadził ja do domu. Gdy rozmawiali przed domem, Wiktoria powiedziała, że go kocha i pobiegła do domu. Kolejnego dnia obudziła się do szkoły. Ubrała i wyszła z domu. Zaraz przy wejściu do placówki wszyscy patrzyli w jej stronę i się śmiali. Kolega z klasy-Kuba. Powiedział wszystkim to co się stało wczoraj w nocy. Wszyscy buchnęli śmiechem.Zrozpaczona nastolatka wybiegła ze szkoły w stronę chatki. Tam zawsze chodziła gdy było jej ciężko. Wściekły na Kubę, Patryk uderzył go. Chłopak już miał biec za Wiktorią niestety zatrzymała ich pani dyrektor w sprawie 'pobicia' Kuby. Gdy ten zajmował się rozmową z dyrektorką Patryk napisał SMS'a o zwolnieniu z lekcji. Pani dyrektor nie mogła w to uwierzyć. Gdy mama Patryka to potwierdziła ten wybiegł na ulice. Nie miał pojęcia gdzie je szukać. Zaczął szukać w telefonie jakiejś wskazówki. Wtedy zobaczył zdjęcie jego i dziewczyny w chatce. Przypomniał sb że kiedy byli mali zawsze chodzili tam. Pobiegł tam. Otworzył drzwi a w środku zobaczył Wiktorię. Pociętą.. Na ziemi rysunek i pełno krwi. Mała wymiana zdań doprowadziła do tego, ze dziewczyna wybiegła z chatki. Kolejnego dnia jak co dzień nastolatka poszła do szkoły. Codzienne czynności i już była w drodze do szkoły. Po siedmiu godzinach męki zeszła do szatni i tam się przebrała. Gdy miała wychodzić zaczepił ją Kuba. Zobaczył jej pociętą rękę. Kłócili się. Wybiegła ze szkoły. Ktoś złapał ją w tali. Był to Mateusz-jej brat. Razem pojechali do domu. Gdy brat zauważył że coś jest nie tak ściągnął jej sweterek i zaczął krzyczeć za to co zrobiła. Wbiegła do pokoju. Zaczęła się pakować. Wyskoczyła przez okno i pobiegła do chatki. Patryk pobiegł do jej domu wraz z torbą. Zastał tam Mateusza. Chwilę rozmawiali ale gdy nic z tego nie wynikło Patryk pobiegł na polanę. Dziewczyna spała.Kłócili się. Tą kłótnie przerwał Patryk...pocałunkiem. Następnego dnia obudziła się w łóżku z Patrykiem. była wystraszona. Gdy ten się obudził wszystko jej wytłumaczył i wyznał miłość.Razem poszli do szkoły/. Po sześciu godzinach harówy zeszliśmy do szatni. Kuba za wszystko przeprosił i wręczył mi kwiaty.Poszli do domu Wiktorii. Weszli oboje a w środku.. niespodzianka! Dziś dziewczyna miała 18-ste urodziny. Tysiące prezentów, a w nich jeden wymarzony. Bilet do Los Angeles. Wylot miała jutro o 12 więc musiała się spakować i iść spać. W dniu zakończenia roku szkolnego wszystko działo się tak szybko. Czarna sukienka i szpilki to idealny zestaw na apel. Poszła do szkoły. Patryka nie było ale po chwili ktoś złapał ja od tyłu, odwrócił i pocałował. Po ogólnym apelu wszyscy rozeszli się do klas. Było dużo łez. Gdy wszystko się skończyło poszli do domu Wiktorii. Tam też było pełno łez. Poszli do Patryka. Wiktoria poprosiła brata żeby pojechał pod kawiarnie.Razem pojechali na lotnisko. Tam także nie obyło się bez łez. Nastolatkowie poszli na odprawę i już po chwili byli w samolocie. Gdy wylądowali poszli jak się później okazało do centrum. Przeszli przez pasy. Patryk cały czas ją poganiał. PO jakimś czasie doszli do jakiejś willi. Jak się okazało to był nasz dom.Zaczęli się całować ale gdy pobiegli do domu wywrócili się na trawę.. Wiktoria poczuła ze Patryk chce czegoś więcej. Speszyła si podwójnie ponieważ poczuła że dostała okresu. Pobiegła do środka jednak nie miała tego czego potrzebowała. Wzięła pieniądze i poszła do sklepu. Nie wiedziała gdzie iśc. Usiadła na chodniku. Zaczepiła jakiegoś wysokiego chłopaka w loczkach. Wskazał jej drogę. Poszła do wyznaczonego celu. Niestety okazało się, ze musiała iść do kantoru by wymienić pieniądze. Gdy to zrobiła wróciła do sklepu. Poszła do domu. Jej walizek nie było. W ich poszukiwaniu zwiedziła cały dom. Weszła do jakiegoś pokoju. Był cały z antyku. Na komodzie były cztery zdjęcia przedstawiające cztery "odcinki" z życia. Za jedną ramką był list. Przeczytała go. Nagle cos do niej dotarło. Gdy do środka wszedł Patryk domagała się wytłumaczenia.
Heej. Przepraszam że takie długie to streszczenia ale nie umiem pisać streszczeń. mam nadzieje ze chodź trochę zrozumiecie..:D
Heej. Przepraszam że takie długie to streszczenia ale nie umiem pisać streszczeń. mam nadzieje ze chodź trochę zrozumiecie..:D
sobota, 28 czerwca 2014
Notka!!!!
Jeśli chodzi o bloga i.. tak ogólnie..Nie udzielałam się na tym blogu gdyż wena się rozsypała. *małe wytłumaczenia co do usuniętych rozdziałów.* Usunęłam te 2 rozdział ponieważ chciałam zabić główna bohaterkę.. Później zeby wróciła ale już jako anioł. Nie chciałam by ten blog był fantastyczny tylko o normalnym życiu. Dlatego tez nie widziałam innego wyjścia. Musiałam to zrobić. Wena długo nie powracała, gdy już wróciła nie miałam czasu na pisanie. Sami wiecie.. koniec roku i wgl. Z tego wszystkiego zapomniałam dodać notatki że zawieszam na jakiś czas bloga. Jak przeczytałam komentarz wiki przypomniałam sb, że nie napisałam małego streszczenia ani też informacji o usuniętych 2-óch rozdziałach. Za to wszystko bardzo przepraszam.. Myślę, ze pojawi się jakieś streszczenie i szybko kolejne rozdziały.. Jeszcze raz bardzo przepraszam..
piątek, 27 czerwca 2014
Rozdział 6
Właśnie przechodziliśmy przez pasy gdy Patryk pociągnął mnie za nadgarstki i szybko znalazłam się po drugiej stronie.
-Coś ty?-zapytałam zdziwiona.
-Samochody jeżdżą jest niebezpiecznie. A tak w ogóle to boje się że się spóźnimy. Chodź szybciej troszkę, dobrze?-powiedział i przyśpieszył kroku.
-Dlaczego? Przecież nawet domu czy tam mieszkania nie mamy.- zatrzymałam się przed nim z założonymi rękami.
-Oj no cicho misia. Chodź. Zobaczysz coś.-uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę.
-Co ty kombinujesz?-szłam szybciej niż zawsze.-Kurcze zwolnij. Nie nadążam za Tobą.
-Oj no zobaczysz. Niespodzianka.-zwolnił trochę ale tępo nadal było szybkie.
-Co ty kombinujesz? Matko.. zwolnij! Daleko jeszcze?-jęczałam. Nie chciało mi się iść.
-No jeszcze chwila. Zobaczysz. No dobra ale sie pospiesz i tak czy tak.-i nie zwolnił. Szedł szybko i to bardzo. Po jakimś czasie weszliśmy na ulicę "Gwiazd". Z tego co czytałam w internecie i po czym można wywnioskować mieszka tu sporo gwiazd. Jest pełno willi i taka wspaniała ulica. Po prostu.
-Czyli, że co? Tak bardzo spieszyło Ci się na zwiedzanie?-stanęłam naprzeciw niego.
-No chyba żartujesz.-obrócił mnie, a moim oczom ukazał sie przecudny dom. A raczej willa! Tak właśnie!
-Jest śliczny! Ale po co pokazujesz mi obcy dom?-zrobiłam małe "WTF". On podyndał mi przed nosem kluczami.-Ale że on jest nasz?!-wydarłam się tak, że chyba w całej dzielnicy było mnie słychać. Patryk pokiwał głową na "tak", a ja pisnęłam i rzuciłam mu sie na szyje.-Ale to musiało kosztować majątek! Ona jest śliczna! Patryk!
-Cii.. Nie piszcz. Bębenki mi pękną.-uśmiechnął sie.-To jest prezent. Od moich rodziców ode mnie też troszkę. A twój wujek pomógł nam sie urządzić.-nie powiem, zatkało mnie.
-Ale że Martin? Serio..? O matko! On jest przecież w LA! Zapomniałam! Odwiedzimy go?-zrobiłam oczy kota ze Shreka.
-Odwiedzimy, odwiedzimy! Ale teraz chodź moja księżniczko. Do nasze.. do twojego domu.-speszył się i lekko zaczerwienił.
-Do naszego.-przytuliłam go. On chwycił moje uda i podciągnął do góry. Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. Pobiegł ze mną do domu. Wywróciliśmy się na trawę. Upadłam na niego. Zaczęliśmy sie całować. On włożył ręce pod moją bluzkę.-Zostaw.-oderwałam się od niego i pobiegłam do domu. Na szczęście miałam klucze. Wpadłam do domu. Pobiegłam do łazienki. Już przedtem czułam, że mam ''mokro''. Nie miałam przy sobie tego co mi potrzebne. Musiałam wrócić, a tak bardzo sie bałam. Ja to jednak jestem debilką. Eh. Wyszłam niepewnie z pomieszczenia. Wchodził właśnie do domu. Chciałam wrócić do środka, ale złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
-Nie chciałem.Wiem, że to zbyt szybko. Nie chciałem. Prz..-zaczął, ale nie skończył.
-Widzę, że słowo przepraszam jest ci obce. Hah. Tak myślałam. Zostaw mnie. Musze iść do sklepu.-jęknęłam. Wzięłam pieniądze z torby i tak szybko jak tu wbiegłam wybiegłam stąd. Ruszyła w stronę najbliższego sklepu. Jednak się zgubiłam. No tak. Pierwszy raz w Los Angeles to trudno było by się odnaleźć. Jak na złość nikt nie szedł. Usiadłam na chodniku. Czekałam tak długo. No niby kurde Stars Street, a żywego ducha nie widać. Po chwili szedł jakiś "loczek" Zaczepiłam go.
-Przepraszam, gdzie jest może najbliższy sklep?-zapytałam lekko speszona.
-Cześć. Idź prosto. Przy skrzyżowaniu w lewo i za jakieś 200 metrów będzie sklep.-uśmiechnął sie.
-Dziękuję bardzo.-odwzajemniłam uśmiech.
-Jesteś nowa?-zapytał.
-Tak. Właśnie niedawno się wprowadziłam. A ty..-zaczęłam bo nie wiedziałam jak ma na imię.
-Jay jestem.A ty?-podał Ci dłoń.
-Victoria. Um..-zaczęłam. Brzuch bolał mnie coraz bardziej i coraz bardziej czułam się niekomfortowo.-Przepraszam ale się spieszę. Miło było poznać. Cześć.-pobiegłam szybko do sklepu słysząc za sobą tylko "Do zobaczenia". Dobiegłam szybko do sklepu. Jednak kondycja jest. Wzięłam to co było mi potrzebne.
-Ale my tu takich nie przyjmujemy.-powiedziała baba zza lady.
-Ale no ja potrzebuje. Pani. No proszę.-jęknęłam.
Zupełnie nic z tego nie rozumiałam. Nagle do pokoju wszedł Patryk.Odwróciłam się chowając za sobą list.
-Już wiesz?-westchnął.
-Właśnie nie wiem. Nic nie wiem! O co tu chodzi?!-zdenerwowana zaczęłam krzyczeć i machać mu listem przed oczami.
-Bo.. Vicki..Bo..
Notatka..:
Po 1, Wiem, że nie było mnie długo. Brak weny i nie chęć do pisania mnie zagięły. Po 2. Tak wiem, krótki. No ale jest. Mam nadzieje, że się spodoba i bd komentarze. Do następnego i.. Miłego czytania.;*
P.S.: Jak tam świadectwa? :D
-Coś ty?-zapytałam zdziwiona.
-Samochody jeżdżą jest niebezpiecznie. A tak w ogóle to boje się że się spóźnimy. Chodź szybciej troszkę, dobrze?-powiedział i przyśpieszył kroku.
-Dlaczego? Przecież nawet domu czy tam mieszkania nie mamy.- zatrzymałam się przed nim z założonymi rękami.
-Oj no cicho misia. Chodź. Zobaczysz coś.-uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę.
-Co ty kombinujesz?-szłam szybciej niż zawsze.-Kurcze zwolnij. Nie nadążam za Tobą.
-Oj no zobaczysz. Niespodzianka.-zwolnił trochę ale tępo nadal było szybkie.
-Co ty kombinujesz? Matko.. zwolnij! Daleko jeszcze?-jęczałam. Nie chciało mi się iść.
-No jeszcze chwila. Zobaczysz. No dobra ale sie pospiesz i tak czy tak.-i nie zwolnił. Szedł szybko i to bardzo. Po jakimś czasie weszliśmy na ulicę "Gwiazd". Z tego co czytałam w internecie i po czym można wywnioskować mieszka tu sporo gwiazd. Jest pełno willi i taka wspaniała ulica. Po prostu.
-Czyli, że co? Tak bardzo spieszyło Ci się na zwiedzanie?-stanęłam naprzeciw niego.
-No chyba żartujesz.-obrócił mnie, a moim oczom ukazał sie przecudny dom. A raczej willa! Tak właśnie!
-Jest śliczny! Ale po co pokazujesz mi obcy dom?-zrobiłam małe "WTF". On podyndał mi przed nosem kluczami.-Ale że on jest nasz?!-wydarłam się tak, że chyba w całej dzielnicy było mnie słychać. Patryk pokiwał głową na "tak", a ja pisnęłam i rzuciłam mu sie na szyje.-Ale to musiało kosztować majątek! Ona jest śliczna! Patryk!
-Cii.. Nie piszcz. Bębenki mi pękną.-uśmiechnął sie.-To jest prezent. Od moich rodziców ode mnie też troszkę. A twój wujek pomógł nam sie urządzić.-nie powiem, zatkało mnie.
-Ale że Martin? Serio..? O matko! On jest przecież w LA! Zapomniałam! Odwiedzimy go?-zrobiłam oczy kota ze Shreka.
-Odwiedzimy, odwiedzimy! Ale teraz chodź moja księżniczko. Do nasze.. do twojego domu.-speszył się i lekko zaczerwienił.
-Do naszego.-przytuliłam go. On chwycił moje uda i podciągnął do góry. Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. Pobiegł ze mną do domu. Wywróciliśmy się na trawę. Upadłam na niego. Zaczęliśmy sie całować. On włożył ręce pod moją bluzkę.-Zostaw.-oderwałam się od niego i pobiegłam do domu. Na szczęście miałam klucze. Wpadłam do domu. Pobiegłam do łazienki. Już przedtem czułam, że mam ''mokro''. Nie miałam przy sobie tego co mi potrzebne. Musiałam wrócić, a tak bardzo sie bałam. Ja to jednak jestem debilką. Eh. Wyszłam niepewnie z pomieszczenia. Wchodził właśnie do domu. Chciałam wrócić do środka, ale złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
-Nie chciałem.Wiem, że to zbyt szybko. Nie chciałem. Prz..-zaczął, ale nie skończył.
-Widzę, że słowo przepraszam jest ci obce. Hah. Tak myślałam. Zostaw mnie. Musze iść do sklepu.-jęknęłam. Wzięłam pieniądze z torby i tak szybko jak tu wbiegłam wybiegłam stąd. Ruszyła w stronę najbliższego sklepu. Jednak się zgubiłam. No tak. Pierwszy raz w Los Angeles to trudno było by się odnaleźć. Jak na złość nikt nie szedł. Usiadłam na chodniku. Czekałam tak długo. No niby kurde Stars Street, a żywego ducha nie widać. Po chwili szedł jakiś "loczek" Zaczepiłam go.
-Przepraszam, gdzie jest może najbliższy sklep?-zapytałam lekko speszona.
-Cześć. Idź prosto. Przy skrzyżowaniu w lewo i za jakieś 200 metrów będzie sklep.-uśmiechnął sie.
-Dziękuję bardzo.-odwzajemniłam uśmiech.
-Jesteś nowa?-zapytał.
-Tak. Właśnie niedawno się wprowadziłam. A ty..-zaczęłam bo nie wiedziałam jak ma na imię.
-Jay jestem.A ty?-podał Ci dłoń.
-Victoria. Um..-zaczęłam. Brzuch bolał mnie coraz bardziej i coraz bardziej czułam się niekomfortowo.-Przepraszam ale się spieszę. Miło było poznać. Cześć.-pobiegłam szybko do sklepu słysząc za sobą tylko "Do zobaczenia". Dobiegłam szybko do sklepu. Jednak kondycja jest. Wzięłam to co było mi potrzebne.
-Ale my tu takich nie przyjmujemy.-powiedziała baba zza lady.
-Ale no ja potrzebuje. Pani. No proszę.-jęknęłam.
-Niestety
musi pani iść do kantoru. Jest dwie ulice dalej.-powiedziała, a ja
pobiegłam do kantoru. Szybko wymieniłam pieniądze. Wróciłam. Kupiłam to
co miałam kupić. Wolnym krokiem poszłam do domu. Weszłam do środka.
Moich walizek nie było. Błądziłam po domu. Co chwilę odkrywałam nowe
zakątki tego miejsca. Nie mogłam się nadziwić. Tym domem, oraz tym, że
rodzice Patryka kupili dla nas ten dom. To było podejrzane, a w dodatku
Pati chodzi na czarno. Nie rozumiem tego. I tego, że go nie ma w
domu. Szukałam ich i szukałam. Weszłam do pewnego pokoju. Była tam
komoda, łóżko i bujany fotel. Nie było tego dużo jednak coś mnie w tym
pomieszczeniu urzekło, a mianowicie to, że całe było z antyku. Stojący
zegar z wahadłem w środku był w kącie. Komoda z drewna bukowego, a na
niej zdjęcia. Młoda, zakochana para stojąca przy polskiej Warszawie *taki
samochód*. Starsza już pani z prawdopodobnie mężem, ale już nie z tym
samym mężczyzną co na wcześniejszej fotografii. Kolejna ramka ze
zdjęciem w środku mną wstrząsnęła. Była tam ta sama kobieta tym razem
przy trumnie. Płakała. Na tablicy grobowej biało czerwone dwie róże.
Czwarte zjecie przedstawiało już dwa groby. Jednak zaskakująca była data
w rogu 29.06.2014.-Dwa dni temu.-szepnęłam do siebie. Ramka spadła. Z
tyłu był jakiś list. Wiem, że nie powinnam czytać ale coś mnie do niego
pchało. Otworzyłam podartą już kopertę i zaczęłam czytać.
"Droga
Gosiu i Michale. Ten dom chciałabym przeznaczyć mojemu ukochanemu i
jedynemu wnuczkowi. Chcę aby wprowadził się tu ze swoją dziewczyną,
narzeczoną, a może już żoną. Ten dom przekazuje w spadku właśnie jemu,ale proszę o jedno. Niech jego wybranka nigdy nie dowie się o tym
pokoju, ani też o tym, że ten dom jest w spadku. Żegnam Was. Kiedyś się
spotkamy. Wasza Emma.
P.S. Mam nadzieje,że jesteście na tyle dojrzali,by poinformować Wiktorie i Patryka o tym. CO ich łączy. Są bardzo ze sb związani. Później mogą cierpieć.
27.06.2014
P.S. Mam nadzieje,że jesteście na tyle dojrzali,by poinformować Wiktorie i Patryka o tym. CO ich łączy. Są bardzo ze sb związani. Później mogą cierpieć.
27.06.2014
Zupełnie nic z tego nie rozumiałam. Nagle do pokoju wszedł Patryk.Odwróciłam się chowając za sobą list.
-Już wiesz?-westchnął.
-Właśnie nie wiem. Nic nie wiem! O co tu chodzi?!-zdenerwowana zaczęłam krzyczeć i machać mu listem przed oczami.
-Bo.. Vicki..Bo..
Notatka..:
Po 1, Wiem, że nie było mnie długo. Brak weny i nie chęć do pisania mnie zagięły. Po 2. Tak wiem, krótki. No ale jest. Mam nadzieje, że się spodoba i bd komentarze. Do następnego i.. Miłego czytania.;*
P.S.: Jak tam świadectwa? :D
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
