sobota, 28 czerwca 2014

Notka!!!!

Jeśli chodzi o bloga i.. tak ogólnie..Nie udzielałam się na tym blogu gdyż wena się rozsypała. *małe wytłumaczenia co do usuniętych rozdziałów.* Usunęłam te 2 rozdział ponieważ chciałam zabić główna bohaterkę.. Później zeby wróciła ale już jako anioł. Nie chciałam by ten blog był fantastyczny tylko o normalnym życiu. Dlatego tez nie widziałam innego wyjścia. Musiałam to zrobić. Wena długo nie powracała, gdy już wróciła nie miałam czasu na pisanie. Sami wiecie.. koniec roku i wgl. Z tego wszystkiego zapomniałam dodać notatki że zawieszam na jakiś czas bloga. Jak przeczytałam komentarz wiki przypomniałam sb, że nie napisałam małego streszczenia ani też informacji o usuniętych 2-óch rozdziałach. Za to wszystko bardzo przepraszam.. Myślę, ze pojawi się jakieś streszczenie i szybko kolejne rozdziały.. Jeszcze raz bardzo przepraszam..

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 6

Właśnie przechodziliśmy przez pasy gdy Patryk pociągnął mnie za nadgarstki i szybko znalazłam się po drugiej stronie.
-Coś ty?-zapytałam zdziwiona.
-Samochody jeżdżą jest niebezpiecznie. A tak w ogóle to boje się że się spóźnimy. Chodź szybciej troszkę, dobrze?-powiedział i przyśpieszył kroku.
-Dlaczego? Przecież nawet domu czy tam mieszkania nie mamy.- zatrzymałam się przed nim z założonymi rękami.
-Oj no cicho misia. Chodź. Zobaczysz coś.-uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę.
-Co ty kombinujesz?-szłam szybciej niż zawsze.-Kurcze zwolnij. Nie nadążam za Tobą.
-Oj no zobaczysz. Niespodzianka.-zwolnił trochę ale tępo nadal było szybkie.
-Co ty kombinujesz? Matko.. zwolnij! Daleko jeszcze?-jęczałam. Nie chciało mi się iść.
-No jeszcze chwila. Zobaczysz. No dobra ale sie pospiesz i tak czy tak.-i nie zwolnił. Szedł szybko i to bardzo. Po jakimś czasie weszliśmy na ulicę "Gwiazd". Z tego co czytałam w internecie i po czym można wywnioskować mieszka tu sporo gwiazd. Jest pełno willi i taka wspaniała ulica. Po prostu.
-Czyli, że co? Tak bardzo spieszyło Ci się na zwiedzanie?-stanęłam naprzeciw niego.
-No chyba żartujesz.-obrócił mnie, a moim oczom ukazał sie przecudny dom. A raczej willa! Tak właśnie!
-Jest śliczny! Ale po co pokazujesz mi obcy dom?-zrobiłam małe "WTF". On podyndał mi przed nosem kluczami.-Ale że on jest nasz?!-wydarłam się tak, że chyba w całej dzielnicy było mnie słychać. Patryk pokiwał głową na "tak", a ja pisnęłam i rzuciłam mu sie na szyje.-Ale to musiało kosztować majątek! Ona jest śliczna! Patryk!
-Cii.. Nie piszcz. Bębenki mi pękną.-uśmiechnął sie.-To jest prezent. Od moich rodziców ode mnie też troszkę. A twój wujek pomógł nam sie urządzić.-nie powiem, zatkało mnie.
-Ale że Martin? Serio..? O matko! On jest przecież w LA! Zapomniałam! Odwiedzimy go?-zrobiłam oczy kota ze Shreka.
-Odwiedzimy, odwiedzimy! Ale teraz chodź moja księżniczko. Do nasze.. do twojego domu.-speszył się i lekko zaczerwienił.
-Do naszego.-przytuliłam go. On chwycił moje uda i podciągnął do góry. Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. Pobiegł ze mną do domu. Wywróciliśmy się na trawę. Upadłam na niego. Zaczęliśmy sie całować. On włożył ręce pod moją bluzkę.-Zostaw.-oderwałam się od niego i pobiegłam do domu. Na szczęście miałam klucze. Wpadłam do domu. Pobiegłam do łazienki. Już przedtem czułam, że mam ''mokro''. Nie miałam przy sobie tego co mi potrzebne. Musiałam wrócić, a tak bardzo sie bałam. Ja to jednak jestem debilką. Eh. Wyszłam niepewnie z pomieszczenia. Wchodził właśnie do domu. Chciałam wrócić do środka, ale złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
-Nie chciałem.Wiem, że to zbyt szybko. Nie chciałem. Prz..-zaczął, ale nie skończył.
-Widzę, że słowo przepraszam jest ci obce. Hah. Tak myślałam. Zostaw mnie. Musze iść do sklepu.-jęknęłam. Wzięłam pieniądze z torby i tak szybko jak tu wbiegłam wybiegłam stąd. Ruszyła w stronę najbliższego sklepu. Jednak się zgubiłam. No tak. Pierwszy raz w Los Angeles to trudno było by się odnaleźć. Jak na złość nikt nie szedł. Usiadłam na chodniku. Czekałam tak długo. No niby kurde Stars Street, a żywego ducha nie widać. Po chwili szedł jakiś "loczek" Zaczepiłam go.
-Przepraszam, gdzie jest może najbliższy sklep?-zapytałam lekko speszona.
-Cześć. Idź prosto. Przy skrzyżowaniu w lewo i za jakieś 200 metrów będzie sklep.-uśmiechnął sie.
-Dziękuję bardzo.-odwzajemniłam uśmiech.
-Jesteś nowa?-zapytał.
-Tak. Właśnie niedawno się wprowadziłam. A ty..-zaczęłam bo nie wiedziałam jak ma na imię. 
-Jay jestem.A ty?-podał Ci dłoń.
-Victoria. Um..-zaczęłam. Brzuch bolał mnie coraz bardziej i coraz bardziej czułam się niekomfortowo.-Przepraszam ale się spieszę. Miło było poznać. Cześć.-pobiegłam szybko do sklepu słysząc za sobą tylko "Do zobaczenia". Dobiegłam szybko do sklepu. Jednak kondycja jest. Wzięłam to co było mi potrzebne.
-Ale my tu takich nie przyjmujemy.-powiedziała baba zza lady.
-Ale no ja potrzebuje. Pani. No proszę.-jęknęłam.
-Niestety musi pani iść do kantoru. Jest dwie ulice dalej.-powiedziała, a ja pobiegłam do kantoru. Szybko wymieniłam pieniądze. Wróciłam. Kupiłam to co miałam kupić. Wolnym krokiem poszłam do domu. Weszłam do środka. Moich walizek nie było. Błądziłam po domu. Co chwilę odkrywałam nowe zakątki tego miejsca. Nie mogłam się nadziwić. Tym domem, oraz tym, że rodzice Patryka kupili dla nas ten dom. To było podejrzane, a w dodatku Pati chodzi na czarno. Nie rozumiem tego. I tego, że go nie ma w domu. Szukałam ich i szukałam. Weszłam do pewnego pokoju. Była tam komoda, łóżko i bujany fotel. Nie było tego dużo jednak coś mnie w tym pomieszczeniu urzekło, a mianowicie to, że całe było z antyku. Stojący zegar z wahadłem w środku był w kącie. Komoda z drewna bukowego, a na niej zdjęcia. Młoda, zakochana para stojąca przy polskiej Warszawie *taki samochód*. Starsza już pani z prawdopodobnie mężem, ale już nie z tym samym mężczyzną co na wcześniejszej fotografii. Kolejna ramka ze zdjęciem w środku mną wstrząsnęła. Była tam ta sama kobieta tym razem przy trumnie. Płakała. Na tablicy grobowej biało czerwone dwie róże. Czwarte zjecie przedstawiało już dwa groby. Jednak zaskakująca była data w rogu 29.06.2014.-Dwa dni temu.-szepnęłam do siebie. Ramka spadła. Z tyłu był jakiś list. Wiem, że nie powinnam czytać ale coś mnie do niego pchało. Otworzyłam podartą już kopertę i zaczęłam czytać. 
"Droga Gosiu i Michale. Ten dom chciałabym przeznaczyć mojemu ukochanemu i jedynemu wnuczkowi. Chcę aby wprowadził się tu ze swoją dziewczyną, narzeczoną, a może już żoną. Ten dom przekazuje w spadku właśnie jemu,ale proszę o jedno. Niech jego wybranka nigdy nie dowie się o tym pokoju, ani też o tym, że ten dom jest w spadku. Żegnam Was. Kiedyś się spotkamy. Wasza Emma.
P.S. Mam nadzieje,że jesteście na tyle dojrzali,by poinformować Wiktorie i Patryka o tym. CO ich łączy. Są bardzo ze sb związani. Później mogą cierpieć.
                                                                                                      27.06.2014

Zupełnie nic z tego nie rozumiałam. Nagle do pokoju wszedł Patryk.Odwróciłam się chowając za sobą list.
-Już wiesz?-westchnął.
-Właśnie nie wiem. Nic nie wiem! O co tu chodzi?!-zdenerwowana zaczęłam krzyczeć i machać mu listem przed oczami.
-Bo.. Vicki..Bo..


Notatka..:
Po 1, Wiem, że nie było mnie długo. Brak weny i nie chęć do pisania mnie zagięły. Po 2. Tak wiem, krótki. No ale jest. Mam nadzieje, że się spodoba i bd komentarze. Do następnego i.. Miłego czytania.;*
P.S.: Jak tam świadectwa? :D